Nasza rozmowa
Nasza rozmowa
Chrystus porządkuje mi życie
Autor: Michał Bondyra
PIOTR ZALEWSKI, czyli ½ składu Wyrwani z Niewoli to były narkoman, dziś profilaktyk. Kiedyś uwikłany w pornografię, dziś żyjący w sakramentalnym związku z Kasią. Odpowiedzialności uczą go dzieci. Daje świadectwo podczas koncertów i spotkań profilaktycznych. Złapał zajawkę na boks, gdzie bardziej niż z rywalami w ringu walczy z własnymi słabościami.
Rozmawia Michał Bondyra
- Znanych Zalewskich poza Tobą jest dwóch. Bliżej ci do piłkarza reprezentacji – Nikoli czy wokalisty rockowego – Krzysztofa?
– Pewnie znalazłbym podobieństwa i z jednym i z drugim, ale chyba bardziej z Nikolą, bo mam duszę sportowca. Sport był ze mną zawsze, bo trenuję amatorsko boks, a od najmłodszych lat grałem w piłkę. Sportowa samodyscyplina mnie kręci. Była też bardzo ważna, gdy musiałem stoczyć bitwę o samego siebie. Łaska Boża budowała się we mnie na naturze sportowej dyscypliny, którą w sobie miałem.
- Czyli Bóg w Twoim życiu bardziej przemawia przez sport niż przez muzykę?
– Chyba tak. Chociaż Bóg przychodzi do mnie ze swoją łaską, to ta moja sportowa dyscyplina była i jest pomocna w systematycznej modlitwie, w regularnym korzystaniu z sakramentów. Kiedy zaniedbuję życie sakramentalne, modlitwę, to relacja z Bogiem schodzi na dalszy plan, a Jego słowa są mniej słyszalne.
- Wspomniałeś o boksie. Jest on dla Ciebie bardziej walką z przeciwnikiem czy z własnymi słabościami?
– Z przeciwnikami stoczyłem do tej pory 5 walk, z czego 4 wygrałem, a jedną przegrałem. Boksuję w klubie Top Team Łapy, małej miejscowości, z której pochodzę. Ale boks to dla mnie walka z moimi słabościami. Żeby wygospodarować czas 4-5 razy w tygodniu na trening i żeby nie kolidowało mi to z obowiązkami rodzinnymi – bo mam dwójkę małych dzieci, robię go często o 6.00 rano, kiedy one jeszcze śpią. Gdy wracam, mogę już w pełni zaangażować się jako ojciec w ich życie. Boks to tylko pasja, rodzina – życiowy priorytet. Ale boks poza samodyscypliną, jest też dla mnie zdrowym odreagowaniem na problemy codzienności. Dostrzegam tu wiele analogii między sportem a walką duchową.
Więcej w styczniowym numerze „KnC – Króluj nam Chryste” w rozmowie Michała Bondyry
fot. arch. prywatne P. Zalewskiego