Miłość do ojczyzny przejawia się w działaniu dla innych

Rozmawia: Michał Bondyra
Kiedy stwierdziłem, że pewnie byłeś ministrantem, byłeś zdziwiony moją intuicją.
– To prawda. Samą ministranturę wspominam bardzo dobrze. Zacząłem, gdy nie miałem jeszcze 7 lat, wraz z o rok starszym bratem. Na zbiórkę zaprowadziła mnie mama, ale potem już przez te kilka lat chodziłem sam z potrzeby serca. W parafii Wszystkich Świętych mieliśmy fajną grupę. Poza dyżurami były turnieje piłkarskie, choć nie takie profesjonalne jak Puchar KnC. Dla mnie to był czas wyzwań, trochę takiego bycia na świeczniku, ale przede wszystkim rozwoju duchowego.
 
Ministrantura wpłynęła na to, jakim dzisiaj jesteś człowiekiem?
– Z perspektywy czasu wiem, że tak. Wiem, że tamten okres pogłębił moją relację z Panem Bogiem, uświadomił, czym tak naprawdę jest Msza Święta. Absolutnie polecam taki staż przy ołtarzu każdemu chłopakowi.
 
Czy twoje działanie na rzecz lokalnej społeczności, twój wolontariat można połączyć z wiarą?
– Tak. Nie wiem, czy gdybym był człowiekiem niewierzącym tak bym się angażował na rzecz drugiego człowieka. Zresztą troska o dobro wspólne, m.in. na niwie społeczno-politycznej, to powinność każdego chrześcijanina. Jako ludzie wierzący w Chrystusa powinniśmy się troszczyć o bliźniego i w tym indywidualnym, i w tym społecznym wymiarze. Poza tym, im więcej osób w życiu publicznym, społecznym, politycznym wyznaje wartości chrześcijańskie, tym to działanie jest lepsze.

więcej w rozmowie Michała Bondyry w listopadowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"

fot. arch. Instytutu Poznańskiego