Pogodny dziadek

Rozmawia: Michał Bondyra

Mało tego, tym geograficznym i podróżniczym bakcylem „zaraża” Pan podobno swoje… wnuki!
– Tak, a mam ich pięcioro: Gucia, Józię, Joszko, Teodora i Jeremiasza. Pamiętam, jak z czwórką z nich, bo Jeremiasza nie było jeszcze na świecie, wybraliśmy się do Zakopanego. Bałem się tej podróży, bo pięć i pół godziny w samochodzie z czwórką dzieci mogło skończyć się różnie. Okazało się, że mój strach był niepotrzebny. Bo oni są tak ciekawi świata, wszystkiego tego, co ich otacza, że wciąż o coś pytali, a droga minęła nam bardzo szybko.
 
Mieliście jeszcze okazję, gdzieś wspólnie podróżować?
– Zabrałem ich też na Warmię, bo przygotowuję książkę-przewodnik po tym regionie i troszkę tam pracowałem. Wtedy udało mi się ich zainteresować nie tylko jeziorem, lasem, ale i historią – myślę o zamku w Lidzbarku Warmińskim. Ale w planach mam już kolejne wspólne wyprawy!
 
A co z pozostałymi pasjami Tomasza Zubilewicza?
– Bardzo kocham sport! Pasję do tej aktywności przejął mój najstarszy wnuk – Gutek. On trenuje akrobatykę sportową, a dokładnie skoki na batucie. Zresztą ma już w tej dziedzinie pierwsze medale. Sport uprawia też Józia, która wytrwale trenuje gimnastykę artystyczną. Pozostała dwójka, bo Jeremiasz ma zaledwie kilka miesięcy, angażuje się w zespole folklorystyczno-tanecznym w domu kultury. Te zdolności odziedziczyli po mamie – Marcie, która skończyła akademię muzyczną.

dużo więcej w styczniowym "KnC - Króluj nam Chryste" opowie Tomasz Zubilewicz w rozmowie z Michałem Bondyrą

fot. arch. T. Zubilewicza