Reportaż LSO
Reportaż LSO
Na Giewont po wiarę, a nie po selfie
Autor: Michał Bondyra
Kończy się na wysokości 1894 m n.p.m. pod krzyżem na Giewoncie. Jest najwyżej idącą pielgrzymką w Polsce. Dla jej uczestników staje się manifestacją wiary, świadectwem przywiązania do krzyża – symbolu odkupienia.
Tak jest co roku. A właściwie dwa razy w roku. Bo najpierw pielgrzymka idzie w rocznicę poświęcenia krzyża na Giewoncie 19 sierpnia. Niecały miesiąc później pątnicy idą znowu – 14 września w uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Wtedy pielgrzymów jest znacznie więcej, a i wymiar duchowy jest zdecydowanie inny. – Zdarzało się, że we wrześniu szliśmy w śniegu, więc mam nadzieję, że teraz pandemia nie pokrzyżuje nam planów – mówi z nadzieją ks. Mariusz Dziuba, proboszcz parafii pw. św. Krzyża w Zakopanem, do której krzyż na Giewoncie terytorialnie należy.
Trzy dni przed tragedią
Kto choć raz szedł trasą na Giewont, ten doskonale wie, że trzeba uważać. Po drodze są strome momenty, a przy łańcuchach wyślizgane od setki butów turystów skały. Dlatego ta pielgrzymka nie jest dla wszystkich. – Ograniczeniem jest sprawność fizyczna. Z dwudziestu regularnie służących w naszym kościele ministrantów, bierze w niej udział tylko czterech, tych najstarszych. Mniejsi nie mają takiej sprawności, jak ich starsi koledzy, więc nie dają rady – przyznaje proboszcz. Mateusz pierwszy raz na Giewont pielgrzymował przed rokiem. Wtedy w sierpniu Polską wstrząsnęły doniesienia o wyładowaniach atmosferycznych, które trafiły w krzyż na Giewoncie i ludzi uczepionych w tym czasie na łańcuchach u podnóża szczytu. Zginęło wtedy pięć osób, a kolejne 157 zostało rannych. – Na szczęście nasza pielgrzymka szła trzy dni wcześniej. To był palec Boży – przyznaje Mateusz. Mniej szczęścia mieli pielgrzymi, którzy tę drogę pokonywali dużo wcześniej. W 1937 r. piorun zabił cztery osoby, raził kolejnych 13, a w sumie obrażenia odniosło wtedy jeszcze 130 innych. – Teraz zawsze idą z nami ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy na bieżąco monitorują warunki i gdy trzeba, podejmują decyzję, by zawrócić – przekonuje ks. Mariusz.
więcej we wrzesniowym nuemrze "KnC - Króluj nam Chryste"
Michał Bondyra
fot. kabat/Adobe Stock