Bez komży

KnC 10/2019

Nasza rozmowa

Nasza rozmowa

Nie hejtuj, a szukaj argumentów

Autor: Michał Bondyra
Z Pawłem „Underem” Przewoźnym znamy się od lat. Od zawsze w swoich filmach, ale i hip-hopie, który tworzy, promuje patriotyzm, wiarę i pasję. Lata mijają, a on wciąż mocno trzyma się Dekalogu. Już nie, jak kiedyś jako ministrant, ale jako reżyser, raper, ostatnio mąż i ojciec. Tym razem pogadaliśmy o hejcie, którego przez wzgląd na to, kim jest i o jakich wartościach rapuje, także doświadcza.
Rozmawia Michał Bondyra
 
Czym jest dla Ciebie hejt?
– Rozlewający się po necie trend. Szczególnie w komentarzach pod filmem, zdjęciem, piosenką. To jest coś, czego bardzo nie lubię.
 
Mówi to raper, którego kultura na obrażaniu innych wyrosła…
– No tak, dissy, bitwy freestylowe, na których obraża się przeciwnika, to nieodłączny elementy kultury hip-hopowej.
 
Brałeś udział w tych bitwach?
– Tak. To był czas liceum, a ja traktowałem to jako niewinną zajawkę. Wiesz, pełen luz, same rymy. Spontan. Wtedy można dać ponieść się emocjom, bez kontroli. Brałem w tym udział do czasu, jak pewnego razu jeden koleś strasznie naubliżał dziewczynie drugiego. Wtedy powiedziałem: dość. Nie chcę brać w tym udziału i… zrezygnowałem.
 
Freestyle na twoich koncertach wciąż jest obecny.
– Tak, ale nie ma agresywnego wymiaru. Nie hejtuję, a rapuję o tym, co robię, komentuję miejsce, w którym jestem, świat, który mnie otacza. Pozytywnie, bez spiny.
 
Jesteś mocno osadzony w wartościach chrześcijańskich. Nie boisz się nazwać aborcji złem albo powiedzieć wprost, że homoseksualizm to choroba. Szczególnie dziś takie poglądy wywołują lawinę negatywnych komentarzy myślących w inny sposób ludzi.
– W okolicy jest kilku raperów, którzy wyznają inne wartości niż ja. Oni mnie hejtują, choć nigdy wprost, nigdy też przez swoją twórczość. Nie nagrali na mnie na przykład żadnego dissa [z ang. obraza – kawałek rapowy obrażający innego artystę – przyp. MB]. Kiedyś zdarzyło mi się, że po tym, jak jeden z dzieciaków wygrał moją płytę, jego mama napisała mi SMS, że jej dziecko nie będzie słuchało muzyki, którą tworzę, bo homoseksualizm nie jest chorobą, a jeśli tak uważam, sam jestem chory.
 
To było na pograniczu polemiki i hejtu.
– Zdarzają się komentarze mocne pod moimi rapsami. Wychodzę jednak z założenia, że nie można na nie odpisywać. Zwykle robią to za mnie fani. Jeśli już jednak odpiszę, staram się zrobić to dowcipnie, z dystansem do samego siebie.
 
A hejt ze strony katolików?
– Też się zdarza. Pamiętam, jak po nagraniu kawałka o ministrantach ktoś oburzony napisał, jak można o wartościach chrześcijańskich opowiadać przez tak okropną muzykę.
 
Hejt pochodzi od słowa „nienawiść”, która jest przecież jednym z grzechów ciężkich…
– A mimo to zdarzają się katolicy, którym puszczają emocje i też hejtują. A przecież Dekalog, Ewangelia uczą czegoś innego.
 
Częściej hejtu doświadczają ministranci czy uczestnicy parad równości?
– Sam będąc ministrantem, bezpośrednio nigdy nie byłem hejtowany, ale spotykam się z wieloma chłopakami, którzy za to, co robią, kim są, jakie wartości wyznają, są wyszydzani w necie. To jest dla nich bolesne i nie zawsze potrafią sobie z tym radzić.
Z drugiej strony na przykład nie wchodzę na informację o paradach równości i mimo poglądów nie wypisuję postów mówiących, co sądzę o obnoszeniu się ze swoją płciowością przez gejów czy lesbijki. Swoje poglądy przekazuję w swoim rapie, na koncertach.
 
Rap jest takim ujściem dla emocji, które w Tobie siedzą?
– Tak. Emocje przelewam na papier i to jest supermożliwość. Tekst trzeba napisać mądrze, poprzeć argumentem, by nie obrazić, a nie puścić na przykład stek wulgaryzmów.
 
Jest możliwe hejtowanie bez użycia wulgaryzmów?
– Jasne, jest wiele brzydkich słów, które wulgaryzmami nie są.
 
A czego najbardziej dotyka hejt?
– To jest sprawa indywidualna. Ktoś może wyśmiać jakąś twoją wadę, pocisnąć po matce. Pamiętam film na YT, w którym jakiś niepełnosprawny chłopak robił głupie rzeczy. Wylał się na niego hejt: że głupi, niedorozwój, debil. Na szczęście było też kilka komentarzy broniących tego chłopaka.
 
Z czego wynika hejt?
– Z jednej strony z poczucia bezkarności w internecie. Ktoś schowany pod anonimowym nickiem wylewa swoje żale, których nigdy by nie powiedział temu komuś twarzą w twarz. Poza tym mam wrażenie, że hejtują ci, którzy sami mają ze sobą problem. Oni dają upust swoim frustracjom, złym emocjom. Nastolatek, który będzie miał kochających rodziców, którzy się nim interesują, który będzie miał dom, w którym czuje się dobrze, bezpiecznie i szczęśliwie, nie będzie bawił się w hejterskie komentarze. Bo po co? Może, ale nie czuje takiej potrzeby.
 
Myślisz, że hejt na katolików i Kościół to nie efekt tego, że stoją za nimi wartości, które stawiają wymagania?
– Tak. Dziś świat podąża drogą konsumpcjonizmu, takiego tu i teraz, gdzie zasadą staje się brak zasad.
 
Będąc sprawiedliwym, krytyka i potępienie postaw, które w Kościele są, jak choćby pedofilia, wymaga reakcji.
– Krytyki i reakcji tak, ale nie wylewania hejtu na katolików i księży.
 
Bo przecież skoro jakiś procent z nich popełniło straszne grzechy, to wcale nie znaczy, że między księdzem a słowem „pedofil” można postawić znak równości.
– Właśnie. Ponieważ mój ojciec jest organistą, wychowałem się wśród wielu księży. Żaden z nich nie był dewiantem. Jakiś był księdzem z powołania, inny bardziej biurokratą zamykającym się w biurze parafialnym. Mam wielu znajomych, a nawet kilku przyjaciół wśród księży. Weźmy takiego księdza Kubę Bartczaka. Zaraża swoją pasją, którą jest dla niego kapłaństwo, bycie przy wartościach, przy Bogu.
 
Dobry przykład to skuteczna odpowiedź na hejt.
– Tak. Tych księży robiący dobrą robotę jest bardzo wielu. Kiedyś byli i tacy, którzy oddawali życie za wiarę.
 
Jak ks. Jerzy Popiełuszko, zamęczony przez funkcjonariuszy poprzedniego systemu.
– Nagrałem nawet o nim piosenkę. W rozmowie warto użyć takich przykładów. Ale to dotyczy nie tylko Kościoła, ale na przykład kibiców. Przecież nie każdy, kto idzie na mecz, bierze udział w ustawkach i się bije. Na stadiony chodzą też całe rodziny z dziećmi i warto to pokazywać, robiąc zdjęcie i wrzucając na Instagram albo Facebooka. Pokazujmy kontrprzykłady i rozmawiajmy na argumenty.
 
Rozmowa to nie hejt.
– Tak. Hejt jest wtedy, gdy drugiej stronie brakuje argumentów i obraża bez refleksji.
 
Ci, którzy wyszydzają w necie, nie mają nawet pojęcia, jaką krzywdę mogą zrobić temu, którego atakują.
– Hejt może potem zostać w kimś na wiele lat, może wpłynąć na jego psychikę, na to kim jest. Warto o tym pomyśleć, zanim się coś napisze, i trzymać swoje emocje na wodzy.
 
 
Hejt
Pochodzi od angielskiego słowa hate (nienawiść). To obraźliwy i zwykle agresywny komentarz internetowy. Hejtem jest też mówienie w sposób wrogi i agresywny na jakiś temat lub o jakiejś osobie. Osoby, które wyrażają opinie pełne nienawiści zwane są potocznie hejterami.
Źródło: Słownik PWN
 
Uwaga:
Co piąty komentarz w internecie można uznać za hejt
 
Co grozi za hejt?
Prócz zablokowania czy zbanowania hejter może ponieść też konsekwencje prawne. Hejt można ścigać z oskarżenia prywatnego (artykuł 212 dotyczący zniesławienia oraz artykuł 216 mówiący o zniewadze). Hejterowi za jego działanie może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet więzienia (do roku, a w skrajnych przypadkach nawet do 2 lat).
 
Hejt a krytyka
Wyrażanie negatywnych opinii o czymś, co nam się nie podoba, nie jest hejtem, gdy:
  • Robimy to kulturalnie i rzeczowo, odnosząc się do konkretnego zachowania lub dzieła, a nie człowieka
  • Podkreślając, że wyrażamy własną opinię (zamiast „to jest okropne” powiedzmy „to mi się nie podoba”)
  • Zweryfikujmy informację, która stanowi nasz argument w dyskusji, zanim zaczniemy krytykować. 
Katechizm o nienawiści
Nienawiść zamierzona jest przeciwna miłości. Nienawiść do bliźniego jest grzechem, gdy człowiek dobrowolnie chce dla niego zła. Nienawiść jest grzechem ciężkim, gdy dobrowolnie życzy się bliźniemu poważnej szkody. „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie...” (Mt 5, 44–45).
 
UWAGA:
Materiał powstał w ramach projektu „Nie przegraj młodości”. Współfinansowano ze środków Fundusz Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości.


fot. z archiwum P. Przewoźnego.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość
Wpisz kod bezpieczeństwa
 Security code

Komentarze - facebook

Facebook - ministranci.pl

Inne bez komży

KnC 2/2025, Michał Bondyra
KnC 2/2025, Michał Bondyra
KnC 2/2025, Michał Bondyra
KnC 1/2025, Michał Bondyra

Z komżą

KnC 2/2025, ks. Patryk Nachaczewski
KnC 2/2025, ks. Jakub Dębiec
KnC 2/2025, ks. Kamil Falkowski
KnC 1/2025, ks. Patryk Nachaczewski
Zajrzyj do księgarni
Wierzę, bo chcę! Przygotowanie do bierzmowania Best
seller
KSIĄŻKA
15,00 zł 12,75 zł
Brudny Bóg
Johnnie Moore
KSIĄŻKA
25,00 zł 5,00 zł
Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie Best
seller
Tom Peterson
KSIĄŻKA
20,00 zł 9,00 zł

Ciekawe wydarzenia

 
Newsletter
Zapisz się i otrzymuj zawsze bieżące informacje.
Social media