Reportaż LSO
Reportaż LSO
By któryś z nich był jak Staś
Autor: Michał Bondyra
„Zachęcam ich, by żyli pasją. Ucieszyłbym się, gdyby tak jak u Stasia Kostki byli nią Zbawiciel i Matka Najświętsza” – często mówi nastolatkom ks. Andrzej Maciejewski, proboszcz fary pw. św. Wojciecha w Przasnyszu, w którym chrzest przyjął św. Staszek Kostka.
O Staszku Kostce ksiądz prałat nie mówi inaczej jak „mój parafianin w niebie”. Od pięciu lat jest proboszczem w miejscu, gdzie chrzest przyjął ten, który swoją późniejszą postawą świętym przez ludzi obwołanym został zaraz po śmierci. – W Rzymie był przecież niecały rok i to wystarczyło, by jego trumna została przyozdobiona kwiatami, a ludzie tłumnie przybywali, by się modlić – tłumaczy. Prałat uważa, że sytuacja ta przypominała tą, którą przeżywaliśmy przy okazji odchodzenia do nieba Jana Pawła II. – Stasiu był pierwszym Polakiem, który zdobył serca Rzymian. To było pierwsze Santo Subito wobec Polaka, kolejnym było wykrzyczane nad trumną Jana Pawła II – zauważa. Odkąd jest w Przasnyszu w miejscu, gdzie chrzest przyjął święty patron Polski, chrzczonych było ledwie kilku Stanisławów. Co ciekawe, żaden z 25 ministrantów nie nosi tego imienia. – Jeden z moich chłopaków chwalił się, że przyjmie imię Kostki na bierzmowaniu – zaznacza ks. Ryszard Raczkowski, wikary i opiekun służby liturgicznej, nie tylko w Przasnyszu, ale i dekanacie. Po chwili przyznaje: „Bardzo bym chciał, by któryś z nich był jak Staś. Będę się o to modlił…”
więcej we wrzesniowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"
Michał Bondyra
fot. R. Woźniak/KnC