Reportaż LSO
Reportaż LSO
Otworzyłem klapkę
Autor: Michał Bondyra
Żeby zacząć pomagać, trzeba otworzyć w głowie klapkę. Ma ją każdy, bo każdy lubi ludzi – mówi Franek Szkudelski, ministrant-społecznik, laureat nagrody im. Macieja Frankiewicza, który klapkę z napisem „pomagam” otworzył w swojej głowie na oścież trzy lata temu.
Gdy umawiałem się z nim na kilkugodzinne spotkanie, od razu postawił warunek: „niech ten tekst nie będzie o mnie, ale o tym, że warto pomagać, że warto być dobrym”. Od początku wiedziałem, że może to być bardzo trudne, bo jak oddzielić działanie od tego, który je podejmuje? Szczególnie gdy, jak trafnie zauważa jego katecheta, „Franek wypełniony jest służbą po brzegi”.
Nie dla nagród
Ma ledwie 16 lat i wcale nie przypomina prężnego lidera. Szczupły, opanowany, ale niedominujący. – Nie jest typem frontmana, który pociąga tłumy swoją charyzmą, ale wystarczy zobaczyć go w działaniu. Wtedy pokazuje się jako naturalny, odpowiedzialny i kreatywny przywódca – tłumaczy ks. Adam Pawłowski, opiekun koła ministrantów na poznańskim Sołaczu. – Jego liderowanie polega na tym, że pokazuje innym, jak można coś zrobić, a potem całym sobą wspiera ich w konkretnym działaniu. Nic dziwnego, że nie tylko wśród rówieśników jest niekwestionowanym autorytetem – mówi z kolei Piotr Janowicz, katecheta Franka z gimnazjum. – Tym, którym pomaga, poświęca się bez reszty, ale stawia też wymagania – uzupełnia siostra Franciszka Andrzejewska z jadłodajni dla bezdomnych, prowadzonej przez ss. Albertynki przy ul. Ściegiennego w Poznaniu. Wszystko to sprawia, że stał się człowiekiem orkiestrą, dzień po dniu zaangażowanym w pomoc bezdomnym, samotnym, potrzebującym. Znajduje też czas na prowadzenie ministranckich zbiórek dla najmłodszych czy pomoc w nauce tym, którzy mają problemy z matematyką czy fizyką. – Nagroda im. Frankiewicza dla Franka nie była dla mnie zaskoczeniem, bo z 10. laureatów tylko on łączy ze sobą głęboką duchowość, gorliwość w nauce i zaangażowanie charytatywne – przekonuje ks. Pawłowski. – Zasłużył na nią jak nikt inny przez swoje działanie na rzecz innych i nieustanną pracę nad sobą – dopowiada Janowicz. Pan Piotr przytacza moment, w którym Franek dowiedział się o tym, że został laureatem. – Był smutny. Powiedział, że nie działa dla nagród, czym tylko utwierdził mnie w swojej bezinteresowności – tłumaczy katecheta. – Przyjąłem tę nagrodę z dużymi oporami, ale pan Piotr przekonał mnie, że to promocja działania na rzecz innych, a nie mojej osoby – mówi wprost Franek.
Gen wrażliwości
– Wrażliwość odziedziczył chyba po babci – zastanawia się pani Kasia, mama Franka, pracownik naukowy Uniwersytetu Przyrodniczego. Wspomina, jak w wieku czterech lat nauczycielki przydzieliły mu w przedszkolu pod opiekę niepełnosprawną koleżankę. – Ona prawie nie mówiła, a Franek chodził z nią za rękę, bawił się, miał na nią dobry wpływ – mówi. Pani Szkudelska pamięta też, jak kilkuletni syn wracając z cyrku, pytał ją, dlaczego ludzie tak męczą zwierzęta. – Tę wrażliwość miał po prostu w sobie – tłumaczy. Na dobre obudził ją w nim Piotr Janowicz – charyzmatyczny katecheta z gimnazjum na poznańskiej Woli, pociągający swoim przykładem dziesiątki uczniów. – Pamiętam, jak przyszedł i powiedział, że chce stworzyć z nami wolontariat, ale taki nie z nazwy, a prawdziwy – wspomina Franek...
więcej w grudniowym numerze KnC - Króluj nam Chryste
Michał Bondyra
fot. R. Woźniak/KnC