Autor: Michał Bondyra
Gdyby od razu dostał się do wymarzonej straży nie zwiedziłby rowerem Europy, nie przeszedłby też jej wschodnich rubieży. Poznajcie Tomka Plichta, ministranta podróżnika z Kaszub.
W Ostrzycy, urokliwej kaszubskiej wiosce, młodzi chłopacy mogli wybierać tylko pomiędzy służbą przy ołtarzu i w straży pożarnej. Tomek postanowił zawalczyć o pełną pulę. – Gdybym nie był ministrantem, później lektorem, kantorem, pewnie nie byłbym też strażakiem. To ołtarz nauczył mnie sumienności, odwagi i tego, jak radzić sobie w kluczowych momentach ze stresem – wymienia. I choć już w wieku 12 lat dostał się do młodzieżowej drużyny pożarniczej, jego droga do wymarzonej poznańskiej Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej była wyboista. – Gdybym dostał się do niej już po liceum, w życiu nie miałbym na koncie tylu pieszych i rowerowych wypraw – uśmiecha się. Cztery lata starań, nierównej walki z fizyką i chemią, to też czas przebytych tysięcy kilometrów, ponad trzydziestu krajów, które odwiedził. To też czas próby charakteru, ale i zacieśnienia relacji z Bogiem.
więcej w paźdzernikowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"
Michał Bondyra
fot. archiwum T. Plichta