Nasza rozmowa
Nasza rozmowa
Pomaganie to moja motywacja, by wstać z łóżka
Autor: Michał Bondyra
Z Jasiem Melą, założycielem i prezesem fundacji „Poza Horyzonty”
rozmawia Michał Bondyra
Pomagania można się nauczyć? Trzeba się do niego przyzwyczaić? Przełamać?
– Różnie z tym bywa. Po części wrażliwość ma się w sobie, w środku. Jednak czasem jest głęboko ukryta, pod wieloma urazami i doświadczeniami, które starają się nam powiedzieć „nie warto”. Ale gdy spotyka się ludzi, którzy pomagają i są z tego powodu szczęśliwi, to tak jakby spotykało się żywe dowody na to, że jednak warto, że pomaganie jest piękne.
Zaangażowanie się w pomoc to dobry sposób na spędzenie wakacji?
– Pomagać można cały rok, ale czasem faktycznie fajnie jest, myśląc o swoim prywatnym czasie (popołudniach po szkole, feriach czy wakacjach), nie myśleć tylko o tym, w jakie bajeranckie miejsce by się chętnie pojechało, ale poszukać różnych opcji wolontariatu, bo to też może być świetny plan na ten czas.
A może w Twojej fundacji potrzebujesz wolontariuszy i któryś z ministrantów czy lektorów mógłbym się zaangażować?
– Zawsze znajdzie się coś, co można razem zdziałać. Można uwrażliwiać ludzi na problemy osób niepełnosprawnych, można robić małe zbiórki na rzecz osób potrzebujących, można się za nas i naszych podopiecznych modlić. Takiego wsparcia nigdy zbyt wiele!
więcej w wakacyjnym nuemrze "KnC - Króluj nam Chryste"
zdjęcia: R. Woźniak/KnC
Jasiek Mela w 2002 r. jako 13-latek został porażony prądem, gdy schronił się przed deszczem w niezabezpieczonym budynku stacji transformatorowej. W wyniku wypadku stracił rękę i nogę. Mimo to dwa lata później razem z podróżnikiem Markiem Kamińskim zdobył oba bieguny Ziemi. W 2008 r. wszedł na szczyt Kilimandżaro, a rok później zdobył Elbrus. Prowadzi założoną przez siebie fundację „Poza Horyzonty”. Wspiera osoby po amputacjach, zdobywając środki na protezy kończyn. Zachęca też niepełnosprawnych do tego, by nie rezygnowali ze „zwykłego” życia.