Bez komży

KnC 6/2016

Sport

Sport

​Siła mistrzów

Autor: Michał Bondyra
Na ministrancki mundial czeka się cały rok, a potem znów wygrywają mistrzowie – można by sparafrazować XI. Mistrzostwa Polski LSO w Rzeszowie. Wygrali nie tylko oni, ale każdy z 1200 chłopaków, który grał na jednej z 15 hal stolicy Podkarpacia.
Ks. Tomasz Blicharz, główny organizator XI. Mistrzostw Polski LSO o Puchar „KnC” w Rzeszowie, wyznaje zasadę: lepiej wychowywać mistrzów, którzy kierują się zasadami i radzą sobie w życiu, niż mistrzowskie zespoły. Idealnie wpisuje się to w ducha czystej gry, którą od samego początku propaguje ks. Paweł Guminiak – pomysłodawca mistrzostw i nasza redakcja, która jest z turniejem związana od samego początku. Od trzech lat na mistrzostwach można zauważyć też jegomościa z tenisową piłką. To ks. Paweł Twardowski z parafii Ducha Świętego z Radomia. Piłkę traktuje jako maskotkę. Ministrantów – jako dobrą drużynę. – I to zarówno na boisku, jak i przy ołtarzu. Są godni zaufania, bo każdy z nich służy już od wielu lat. Choć idealni nie są, dążą do tego, by tacy być – tłumaczy. Do Rzeszowa przyjechali z apetytami na medal. Szli jak burza, do ćwierćfinału, gdzie stracili jedynego gola. – Ten mecz nauczył ich pokory, by nie wybiegać w przyszłość, a robić małe kroki – mówi ks. Paweł. – Ale i tak nie mam do nich pretensji, bo dali z siebie wszystko. Wszystko dali też z siebie ministranci z maleńkiej parafii pw. św. Katarzyny w Witoni. Ich opiekun ks. Sebastian Antosik, diecezjalny duszpasterz sportowców diecezji łowickiej trochę żałuje, że trafili na późniejszych mistrzów z parafii Matki Bożej Fatimskiej w Chojnicach. – Przed rokiem w Elblągu byliśmy na 33. miejscu, teraz na szóstym, więc i tak jest dobrze – szuka pozytywów jeden z jego ministrantów – Dawid Przybysz. Ks. Sebastian żałuje, że przez niedostateczne finanse nie pojechało więcej chłopaków. – Swoją gorliwą postawą przy ołtarzu i dobrą grą wielu zasłużyło, by tu być – przyznaje szczerze.
 
Jedność i trampolina
Z Krzysztofem Brodowskim, dziś managerem najmłodszego zespołu PKS Jadwiga z Janowa Lubelskiego, spotykam się na mistrzostwach Polski po raz szósty. Podobnie jak trener ministrantów – Mateusz Chmiel, też grał w przeszłości na ministranckim mundialu. – Dla mnie Puchar „KnC” był trampoliną do kariery – mówi. Kariery nietypowej, bo związanej ze szkoleniem dzieciaków. – Tu tylko pomagam, na co dzień w Gdyni trenuję 40 chłopaków w dwóch akademiach piłkarskich: Błękitni Wejherowo oraz UKS 1 Reda – tłumaczy. Też ministrantów? – Przy ołtarzu służy tylko dwóch z nich, ale pozostałych zachęcam. A że są religijni, to pewnie będzie ich więcej – przyznaje. Obaj z Mateuszem po zaciętym finale doprowadzili swoich podopiecznych do drugiego z rzędu złota. Finał z chłopcami z parafii brata Alberta w Makowie Mazowieckim był szalenie zacięty. – W tych młodszych rocznikach są wspaniałe emocje. Serce rośnie, jak się patrzy na ich grę. Kilku z nich może zrobić piłkarskie kariery – oceniał na gorąco po finale Krzysztof, który miał udział przy piątym już dla Janowa medalu. – Trzy złota zdobyliśmy w najstarszej kategorii, dziś ci chłopacy przyjechali, by dopingować naszych młodszych kolegów – mówi, pokazując na sporą, kilkunastoosobową grupę z wielkim zielonym transparentem „PKS Jadwiga” – znakiem firmowym LSO z Janowa.
 
Pierwszy sezon samotności
Ojciec Ezechiel na wieczorną galę w hali Podpromie, gdzie jeszcze kilka dni wcześniej rzeszowscy siatkarze Asseco odbierali srebrne medale mistrzostw Polski, przybył w ostatniej chwili. Zdążył. Zagrał w drużynie największej gwiazdy ministranckiego mundialu – Mateusza Cetnarskiego, piłkarza Cracovii, który swoją ministrancką karierę rozpoczynał na podkarpackiej wsi Kolbuszowa. Trybuny tym razem nie kibicowały ani ojcu Ezechielowi, ani Mateuszowi. Z prostej przyczyny: w zespole przeciwnym grali najlepsi ministranci i lektorzy pierwszego dnia mistrzostw. Są jednak tacy, którzy ojcu Lasocie kibicują zawsze. Mowa o lektorach starszych z parafii Wniebowzięcia NMP w Opatowie. To tam bernardyn siedem długich lat opiekował się ministrantami. – Gdziekolwiek będę, oni zawsze pozostaną w moim sercu – mówił wzruszony kilkanaście godzin później, oglądając, jak „jego” chłopacy drugi raz z rzędu zdobywają złoto mistrzostw Polski w najstarszej kategorii. – Trzeba było ich ułożyć; najpierw był Bóg i Kościół, a potem gra w piłkę – wspomina podpora futsalowej reprezentacji Polski księży. Pan Rafał Sapała, który od początku mu pomagał, a dziś przejął po nim schedę, mówi, że „bez ojca Ezechiela to jest sezon samotności”. Przyznaje też, że ich przyjazd do Rzeszowa do ostatniej chwili wisiał na włosku. – Nie mogliśmy grać w rozgrywkach diecezjalnych, więc skrzyknąłem chłopców i zagraliśmy ligę futsalu z seniorami. Wielu chłopaków rozjechało się na studia, mieliśmy też inne problemy – wylicza pan Rafał. Jego syn Karol w Rzeszowie zdobył trzecie złoto. Ma też w dorobku srebro. – Nasz siła tkwi w jedności, zarówno na boisku, jak i przy ołtarzu. I choć presja jest coraz większa, nigdy się nie poddajemy – przyznaje zdecydowanie. Kuba Kapsa, który dokooptował do starszych kolegów z niższej kategorii mówi, że na ministrancki mundial czekali cały rok. – W dwa dni chce się pokazać wszystko co się potrafi – rzuca.
 
Mamusiu pomóż
Mierzyce to trzytysięczna wieś koło Wielunia. W archidiecezji częstochowskiej w kategorii lektorów starszych od dwóch lat nie mają sobie równych. Mateusz Grajosz z tamtejszej parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej przyznaje, że trenują regularnie co wtorek, na tartanowym boisku przy szkole. – Ćwiczymy tam różne schematy, rzuty z autu, rozegrania piłki od bramki – wylicza. Jego kolega – Maciej Krysiak przyznaje, że tak, jak na boisku, tak i w życiu zawsze walczą do końca. – Nie można dawać się ponieść emocjom, a jak się to zdarzy, to umieć przeprosić, przyznać się do błędu – mówi ministrant z 10-letnim stażem. Chłopaków bardzo chwali ks. Sebastian Ciastek – diecezjalny duszpasterz LSO z Częstochowy. – Jestem z nich dumny, choć jak w Elblągu, tak i tu po karnych odpadli w 1/8 finału. Może u siebie ugrają więcej? – zastanawia się. U siebie, po następne XII Mistrzostwa Polski LSO o Puchar „KnC” po raz trzeci zagoszczą na Jasnej Górze. – Jutro po powrocie z Rzeszowa idę przed cudowny obraz i jak zwykle powiem: „Mamusiu pomóż”, a Matka Boża zapewne odpowie: „znowu Ty?” – śmieje się. Ksiądz Sebastian przyznaje, że dla wielu ministrantów wizyta u Maryi na wieczornym Apelu na Jasnej Górze to ogromne przeżycie. – To też umocnienie w tym, co robią. U nas w archidiecezji bowiem, ambona i ołtarz to edukacja sumień. Każdy z ministrantów zakładając albę czy komżę wie, że dziesięć  przykazań Bożych jest niezmienne i że to one zapewniają człowiekowi szczęście.

Michał Bondyra

fot. A.Grupa/KnC
 
 
Medaliści XI Mistrzostw Polski LSO o Puchar „KnC”
 
Kategoria: MINSTRANCI
 
  1. Św. Jadwigi Królowej w Janowie Lubelskim
  2. Św. Brata Alberta w Makowie Mazowieckim
  3. Św. Andrzeja Boboli w Babinie
 
 
Kategoria: LEKTOR MŁODSZY
  1. Matki Bożej Fatimskiej w Chojnicach
  2. NMP Królowej Polski w Bełżcu
  3. Przemienienia Pańskiego w Jastkowicach
 
 
Kategoria: LEKTOR STRASZY
  1. Wniebowzięcia NMP w Opatowie
  2. Św. Brata Alberta w Radomiu
  3. Św. Wojciecha w Mikołowie
 

Komentarze

Zostaw wiadomość
Wpisz kod bezpieczeństwa
 Security code

Komentarze - facebook

Facebook - ministranci.pl

Inne bez komży

KnC 12/2024, Michał Bondyra
KnC 12/2024, ks. Patryk Nachaczewski
KnC 11/2024, Michał Bondyra

Z komżą

KnC 12/2024, Redakcja "KnC"
KnC 12/2024, ks. Dawid Wojdowski
KnC 12/2024, ks. Jakub Dębiec
KnC 12/2024, ks. Kamil Falkowski
Zajrzyj do księgarni
Palące pytania na temat Boga
Emanuelle Pastore
KSIĄŻKA
25,00 zł 5,00 zł
Ojcze przebacz im. Siedem ostatnich słów Jezusa na krzyżu Best
seller
o. Anselm Grün OSB
KSIĄŻKA
20,00 zł 10,00 zł
W obronie wiary. C. S. Lewisa argumenty na rzecz chrześcijaństwa
Richard R. Purtill
KSIĄŻKA
32,00 zł 12,00 zł

Ciekawe wydarzenia

 
Newsletter
Zapisz się i otrzymuj zawsze bieżące informacje.
Social media