Reportaż LSO
Reportaż LSO
(Jedno)Śladami do Źródła
Autor: Michał Bondyra
Choć Matkę Bożą ministranci i lektorzy archidiecezji częstochowskiej mają codziennie na wyciągnięcie ręki, przez dziesięć dni przemierzają wraz z Janem Pawłem II tysiąc kilometrów, by umęczeni, ale mocniejsi do Niej wrócić.
Generał
Mówią o nim „generał”. To on podczas spotkań z innymi duszpasterzami służby liturgicznej wpadł na pomysł, by zorganizować pielgrzymkę śladami św. Jana Pawła II, odwiedzając te miasta, które podczas kolejnych wizyt w Polsce odwiedził nasz papież. Przed rokiem na rowerach trasę pierwszej papieskiej pielgrzymki do naszego kraju przejechało na dwóch kółkach 25 osób, teraz – przy drugim podejściu – jest ich o osiem więcej. Ks. Sebastian Ciastek, bo to o nim mowa, postawił na sprawdzoną kadrę. Za wyżywienie (i to jakie!) odpowiada s. Cecylia Dragan. Nazaretanka z ks. Sebastianem współpracuje już nie pierwszy raz. – Byłam na pielgrzymce rowerowej przed rokiem. Z ministrantami ks. Sebastiana wyjeżdżam też regularnie do Poronina na dni skupienia czy rekolekcje. To są fantastyczne chłopaki – szeroko się uśmiecha. Do pomocy ma trzy dziewczyny z kościelnej scholi – oczka w głowie duszpasterza. W duszpasterstwie ministrantów, które „generał” prowadzi w archidiecezji częstochowskiej prawą ręką jest ks. Paweł Wróbel. Kapłan wspiera go też podczas rowerowych trudów. Z kim nie porozmawiam, ten mówi, że jest tu przez ks. Sebastiana. Jego dar przekonywania poznałem zresztą wielokrotnie. To on sprawił, że na Mistrzostwa Polski LSO w Piłce Nożnej Halowej o Puchar „KnC”, które dwa razy organizował pod Jasną Górą, dał się namówić nie tylko legendarny bramkarz Jan Tomaszewski, ale i inne Orły Górskiego. Już taki jest, jak coś sobie postanowi, to najpierw idzie na Jasną Górę przed cudowny obraz, przemodli, a potem działa. Dopina. Zawsze skutecznie.
Duch
W zeszłym roku zaczynali od Gniezna. Potem była Warszawa, Kraków, Częstochowa. – Nie udało nam się wtedy dojechać do Wadowic, szczególnego miasta dla Jana Pawła II. Teraz nadrabiamy te zaległości – tłumaczy ks. Sebastian. – Być w tym kościele, przy tej chrzcielnicy, gdzie mały Karol został ochrzczony, gdzie dorastał duchowo, to będzie wielka sprawa – dodaje. Wadowice to jednak deser. Ponad trzydziestka ministrantów, lektorów i ceremoniarzy wyruszyła z Niepokalanowa, stworzonego przez św. Maksymiliana Marię Kolbego ku czci Maryi. – W Koninie nocowaliśmy w parafii jego imienia, a pod koniec będziemy jeszcze w Auschwitz, w celi, gdzie poniósł męczeńską śmierć – wylicza ks. Sebastian, dodając, że ich pielgrzymka prócz Jana Pawła II zyskała niepostrzeżenie innego maryjnego towarzysza. Pielgrzymom towarzyszy jeszcze ktoś. – Duch Święty – zaskakuje „generał”. Za chwilę przytacza opowieść, potwierdzającą Jego obecność. – Duch Święty czuwa nad naszymi… noclegami – zaczyna. A potem opowiada, jak to wraz z nawigatorem Darkiem w ciągu dwóch dni przed pielgrzymką, postanowili sprawdzić wszystkie noclegi. W pierwszy dzień sprawdzali Warszawę, Żychlin, Konin, Poznań i Miejską Górkę, a że poszło im sprawnie, postanowili zajechać jeszcze do Wrocławia. – Wtedy odkryłem, że na plebanii w Częstochowie zostawiłem listę kontaktów i adresów. Postanowiliśmy skorzystać z internetu i podjechać do pierwszego napotkanego kościoła. Wypadło na parafię św. Franciszka z Asyżu i księdza proboszcza Srokę. Przyjął nas serdecznie. Wracając na moją plebanię, biorę do ręki kartkę, a na niej pod nazwą Wrocław parafia św. Franciszka i ks Sroka. Tak nas Duch prowadzi – śmieje się.
Świeżak
Codziennie pokonują blisko 120 km. Po pierwszych trzech dniach mają ich w nogach 350. To ledwie trzecia część całej trasy drugiej pielgrzymki. Została im Miejska Górka, Wrocław, Tarnów Opolski, Katowice, Wadowice, Zawiercie i dom – Częstochowa. W sumie 650 km. Ks. Paweł Kostrzewski z parafii Żarki Letnisko – jeden z trzech kapłanów, jest na tak wyczerpującej pielgrzymce po raz pierwszy. – Jestem „świeżak”. Jeździłem z młodzieżą na rajdy rowerowe, ale nie takie. Czuję już zmęczenie, do tego doskwiera potężny upał – przyznaje. – Cieszę się, że tu jestem, bo to dobra forma połączenia przygody na rowerach z nauczaniem Jana Pawła II, którego wielu z ministrantów albo nie znało, albo nie pamięta – tłumaczy. Każdy etap pielgrzymki zaczynają Mszą św., podczas jazdy około godz. 15.00 mówią Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a wyczerpujący dzień kończą na noclegu wspólnym Apelem Jasnogórskim lub adoracją Najświętszego Sakramentu, połączonymi z rozważaniem myśli Jana Pawła II. Co ważne, zawsze są to słowa wypowiedziane przez papieża w miejscu, w którym był podczas swojej wizyty w Polsce, a w którym teraz są oni. – Istotne, by zapamiętali dwa, trzy zdania i potem rozważyli je do końca dnia – mówi ks. Paweł. Maciej Talar, zaprawiony w rowerowych bojach ceremoniarz z parafii Apostołów Piotra i Pawła w Częstochowie, przyznaje, że choć o papieżu myśli i wspomina go w modlitwach, dopiero pielgrzymka rowerowa skłoniła go do rozważania słów, które zostawił. – Robię to tutaj z innymi. I muszę przyznać, że po pierwszej pielgrzymce te papieskie homilie zostawiły w moim życiu duchowy ślad. Oby podobnie było i teraz – nie kryje nadziei Maciek...
tekst i fot: Michał Bondyra