Na haku
Na haku
Nie tylko wakacyjny bohater
Autor: dk. Patryk A. Nachaczewski
Gdy się ma dużo wolnego czasu – a w wakacje akurat tak jest – do głowy przychodzą niezliczone pomysły, jak go wykorzystać. Warto wtedy poważnie się zastanowić, czy to, co będziemy robić jest dobre, czy złe.
Pojawił się na świecie gdzieś w latach 80. Początkowo znali go nieliczni. Stopniowo pojawiał się w różnych zakątkach świata. Każdy, kto go spotkał, był nim zachwycony. Bardzo pomagał ludziom. Dzięki niemu ludzie oddaleni od siebie o wiele setek kilometrów mogli ze sobą rozmawiać, jakby stali obok siebie. W dorosłość wszedł na początku XXI w. Pojawiał się nie tylko w wielkich firmach i instytucjach, ale także w zwyczajnych domach. Stawał się coraz większą skarbnicą wiedzy. Korzystający z jego możliwości mogli w jednej chwili otrzymać odpowiedź na nurtujące ich pytania. Niestety miał on wiele wad. Przede wszystkim zajmował ludziom dużo czasu. Przez niego wielu np. przestało czytać książki. Niektórzy woleli z nim spędzać czas wolny, zamiast pójść na spacer, pojechać rowerem do lasu albo pograć z kumplami w piłkę. Z przykrością trzeba powiedzieć, że nie zawsze przekazywał prawdę. Wiele informacji, które można było u niego znaleźć były fałszywe lub nawet szkodliwe. Ludzie zaśmiecali sobie rozumy i serca złymi treściami. Niekiedy nawet zapominali o Panu Bogu i jego przykazaniach. Przestawali wypełniać swoje obowiązki, nie odrabiali zadań domowych, nie chodzili do szkoły. Tylko rozsądni wiedzieli, kiedy z nim pracować, a kiedy po prostu nie marnować z nim czasu i zająć się czymś pożytecznym. Tacy ludzie byli wolni i szczęśliwi. Przybliżali się do Boga i do innych ludzi. O czym mowa? O internecie. Dziś chyba nie ma młodego człowieka w naszym kraju, który by nie korzystał z sieci. Z internetem jest jak z nożem. Nóż może być pożyteczny i pomocny, ale nożem można się też zranić. Jeśli rozsądnie korzystasz z internetu, to stajesz się lepszym człowiekiem. Ale internet może zranić twoje serce. I wtedy zły duch będzie miał większy dostęp do Ciebie. Patronem dobrego surfowania po wirtualnej sieci stał się św. Izydor z Sewilli. Można zatem przed każdym uruchomieniem wyszukiwarki westchnąć w modlitwie: „Św. Izydorze, opiekunie internautów, pomóż, abym dobrze korzystał z internetu i wybierał tylko te rzeczy, które pomogą mi stać się lepszym człowiekiem”. Zachęcam gorąco.
dk. Patryk A. Nachaczewski
nachaczewski@ministranci.pl