Muza
Muza
Akustycznie, lecz ostro
Autor: Michał Buczkowski
„Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa” – takie biblijne zdanie kryje się za najdziwniejszą nazwą zespołu, z jaką się spotkałem: 2 Tm 2,3. Po latach otrzymujemy kolejną płytę tej formacji: Źródło. Wbrew nazwie nie jest to powrót do źródeł.
Każdy album Tymoteusza, bo tak często nazywany jest zespół, był wydarzeniem. I za każdym razem towarzyszyło słuchaczom zaskoczenie. Zaskakiwało, że można grać psalmy do mocnej muzyki. Zaskakiwało, że można łączyć na jednej płycie metal, folk, reggae, punk – dwa pierwsze krążki brzmią właściwie jak składanki piosenek różnych artystów. Następnie zaś zaskoczył nowy kierunek: granie akustyczne z towarzyszeniem smyczków. Zaskakująca jest też historia tej supergrupy. W przeciwieństwie do wielu zespołów, których członkowie zdobyli sławę we wcześniejszych formacjach – Tymoteusz okazał się pomysłem wyjątkowo trwałym. Prawie dwadzieścia lat możemy cieszyć się ich muzyką. Trudno uwierzyć, że tak długo ostała się kapela, która ma aż trzech liderów, a każdy z nich preferuje inny muzyczny styl. Kilka mocnych osobowości zapewnia olbrzymią różnorodność poszukiwań. I nawet teraz, gdy płyta jest stosunkowo spójna, utrzymana w akustycznych brzmieniach, nie mamy wątpliwości, że skumulowało się na niej wiele odmiennych wrażliwości. Na przykład anielski głos Angeliki Korszyńskiej-Górny w Eli Eli Lama Sabahtani otrzymuje akompaniament bardzo dynamiczny, ostry – gitary mogłyby mieć wręcz charczące przestery charakterystyczne dla rockowego grania. Do tego drugi wokal – Dariusza Malejonka – nadaje zupełnie innych akcentów piosence, która początkowo wydawała się spokojnym, subtelnym utworem. Nawet pojedyncze numery na tej płycie łączą folk, punk, pop, rock, jazz... Mimo iż album wyraźnie nawiązuje do wcześniejszego, akustycznego Dementi – Źródło jest czymś nowym w historii 2 Tm 2,3. Spodoba się wielu osobom, które nie lubią rockowych źródeł Tymoteusza, ale nie odstraszy tych, którzy uwielbiali poprzednie propozycje zespołu.
Michał Buczkowski