Nasza rozmowa
Nasza rozmowa
Zmartwychwstały zaprasza na imprezę w niebie
Autor: Michał Bondyra
Z Mirkiem „Mirasem” Kurczukiem, liderem chrześcijańskiej formacji hiphopowej Full Power Spirit, rozmawia Michał Bondyra
Dziesięć lat już w Wielkim Poście pokazujecie dzieciakom i młodzieży, jak „Znaleźć pomysł na siebie”. Wasz pomysł na siebie, na postawienie na Jezusa rodził się już podczas wspólnej służby przy ołtarzu?
– Wiarę przekazali mi rodzice, a służbę przy ołtarzu zaproponowała mama, która gdy miałem 9 lat wysłała mnie na pierwszą zbiórkę ministrancką. Dziś jestem jej za to bardzo wdzięczny. Wspólnotę ministrantów i lektorów przez wiele lat tworzyłem razem z moimi kolegami, którzy na przestrzeni czasu stali się moimi przyjaciółmi. Było to naturalne środowisko mojej duchowej formacji i to właśnie tam rozpalało się w moim sercu pragnienie nieba, czyli mój pomysł na siebie oparty na Ewangelii i na pomyśle, jaki ma dla mnie Jezus Chrystus, który każdego dnia próbuję odkrywać i realizować.
Cel – niebo, o którym śpiewasz tu i teraz wydaje się abstrakcyjny. Ty starasz się, by był bardziej namacalny. Jak?
– Śmierć nie jest abstrakcyjna. Przyjdzie szybciej czy później do każdego z nas, a niebo daje nam nadzieję na to, że gdy serce zabije nam po raz ostatni, nie będzie to oznaczało końca nas. To niebo staje się też nam bliskie, gdy przeżywamy trudności i swoje życiowe „pustynie”. Wtedy pragnienie ukojenia zbłąkanego i strudzonego walką o lepsze jutro serca wzmaga się w nas znacząco. Myślę też o nim w prostych codziennych sytuacjach, np. kiedy jadę samochodem – bo nigdy nie mam pewności, że dotrę do celu. Życie jest bardzo kruche – może się okazać, że z tym niebem zetkniemy się szybciej, niż myślimy. Znalezienie się tam jest moim największym marzeniem i utwierdzam się w nim każdego dnia.
Nie wierzę, że całe życie niezachwianie stawiałeś na Jezusa z takim przekonaniem, z taką mocą, jak robisz to od tych 15 lat. Zwątpienie, kryzys, potem katharsis ma każdy. Te Twoje oczyszczenia były konkretne, radykalne czy raczej korygujące?
– Serce człowieka jest polem największej bitwy, jaka rozgrywa się w historii ludzkości, bitwy pomiędzy kochającym i miłosiernym Bogiem a jego przeciwnikiem. Nieraz przeżywałem wielkie upadki, nieraz miałem wrażenie, że moje grzechy przytłaczają mnie tak bardzo, że wstydziłem się siebie samego. Miałem okresy, gdy przez długi czas nie przystępowałem do spowiedzi, bo wydawało mi się to bezsensowne. „Po co się spowiadać, skoro i tak zgrzeszę” – myślałem wtedy. Dopiero kiedy zrozumiałem, że droga do świętości nie polega na mojej bezbłędności, ale na codziennym powstawaniu z moich upadków, inaczej zacząłem patrzeć na wiarę. Ja ciągle nie jestem święty, choć jest to moim celem. Dziś tylko jestem na etapie jasno sprecyzowanego celu, który chcę osiągnąć i proszę dobrego Boga o to, by każdego dnia mi na tej drodze do nieba błogosławił, a że jestem grzesznikiem, to ciągle muszę się też nawracać.
Choć rozmawiamy w trakcie kolejnego Waszego występu podczas wielkopostnej trasy, z tyłu głowy mamy cel: niebo, w domyśle Zmartwychwstanie. Kolejna prawda, trudna do przyswojenia. Czym dla Ciebie jest Chrystusowe powstanie z grobu?
– Najbardziej w życiu boimy się nie ciemności, pająków czy horrorów, ale śmierci. Zmartwychwstanie Chrystusa to nic innego jak zwycięstwo, które On odniósł nad tym, czego lękamy się najbardziej, czyli nad śmiercią właśnie. W tym Jego zmartwychwstaniu jest nadzieja na to, że i my zmartwychwstaniemy do życia w niebie, ale też nadzieja na to, że ktoś kto poradził sobie z naszym największym lękiem, może pokonać wszystkie pozostałe lęki, zniewolenia i słabości, które nas przytłaczają.
Biczowanie, upadki, gwoździe, włócznia, śmierć na krzyżu – zhańbiony i poniewierany Chrystus zaraz powstanie z martwych. Jak w Twoim życiu starasz się Mu w tym pomóc?
– Słabi jesteśmy, więc nie za bardzo możemy Mu pomóc, bo sami potrzebujemy jego pomocy. Jedyne co staramy się robić, to opowiadać o Nim innym ludziom, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu robimy to dość intensywnie.
A wizualizujesz sobie czasem to swoje Zmartwychwstanie?
– No pewnie! Niebo wyobrażam sobie jako wielką imprezę, na którą Jezus Chrystus nie tylko nas zaprosił, ale zagwarantował nam darmowe bilety, byśmy się tam mogli spotkać. Dokonał tego poprzez swoje Zmartwychwstanie. Każdy z nas dostał taki imienny bilet z wypisanym złotymi literami imieniem i nazwiskiem. Nie można go pożyczyć, wygrać na loterii ani ukraść. Bilet, który chwytamy w dłoń, gdy w naszych codziennych wyborach chcemy się kierować dekalogowymi przykazaniami i prawdami zapisanymi na kartach Ewangelii. Wyobrażam sobie, że w niebie nie ma znaczenia, w jakich ciuchach tam się pojawiamy, ile mamy kasy w kieszeni – podobno wszystko jest tam za darmo i wreszcie na wszystko możemy sobie pozwolić. Nikt nikogo nie krzywdzi, nie mówi przykrych słów, wszyscy są dla siebie życzliwi i świetnie się bawią w rytmach swojej ulubionej muzyki granej nie z playbacku, ale na żywo – tak to sobie wyobrażam. (śmiech)
Ramka:
Full Power Spirit (FPS) w 2001 r. w Białej Podlaskiej założyło trzech MC: Mirosław „Miras” Kirczuk, Marek „Dzyrooo” Dzyro i Piotr „Picia” Chazan (w 2013 r. rozstał się z zespołem). Z FPS współpracują Dj Ike, wokalistka Olga Szomańska, beat-boxer PRYK i saksofonista Tomek Busławski. W 2011 r. wydali swoją debiutancką płytę „10 lat w 80 minut”. Grają hip-hop chrześcijański na niezliczonej ilości koncertów w Polsce, ale i za granicą, m.in. na Światowych i Europejskich Spotkaniach Młodzieży. Wraz z Marcinem Pospieszalskim są autorami ścieżki dźwiękowej do filmu Popiełuszko – wolność jest w nas. Od 10 lat podczas Wielkiego Postu realizują autorski program ewangelizacyjny dla młodzieży pt. „Znajdź pomysł na siebie”.
Fot. R. Woźniak/KnC