Nasza rozmowa
Nasza rozmowa
Bądźcie światłem swoich rodzin
Autor: Michał Bondyra
Z biskupem Markiem Mendykiem, przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, członkiem Rady Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, o św. Janie Pawle II – patronie rodziny, samej rodzinie i roli w niej ministrantów
rozmawia Michał Bondyra
W przededniu XV Dnia Papieskiego powracają słowa Ojca Świętego Franciszka nazywającego św. Jana Pawła II papieżem rodziny. Dlaczego Jan Paweł II tak wielki nacisk kładł podczas swojego pontyfikatu na rodzinę, małżeństwo?
– Jan Paweł II dobrze wiedział, że gwarancją dobrej kondycji narodu czy Kościoła jest przede wszystkim dobra kondycja rodziny. Osłabianie życia rodzinnego zawsze w jakiś sposób odbijało się na życiu narodu i życiu Kościoła. Czasem w sposób bardzo dramatyczny. Stąd też cały pontyfikat św. Jana Pawła II był nie tylko upominaniem się o podstawowe prawa i właściwy kształt rodziny. To była wręcz ogromna batalia o rodzinę. „Patron rodziny – bo tak będziemy go w tym roku tytułować – stale przypominał, że człowiek rodzi się w rodzinie, w niej się rozwija i odkrywa życiowe powołanie. To wspólnota, na której opiera się całe jego życie tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. To stałe upominanie się o godność małżeństwa, jakie zawierają mężczyzna i kobieta, to też przypominanie o jego nierozerwalności. Dobra, zdrowa i silna Bogiem rodzina jest najsilniejszą ochroną przed różnego typu zagrożeniami – nie tylko dla dzieci, ale też i samych małżonków.
Jan Paweł II – patron rodzin – daje też receptę na dobre ojcostwo – dla wielu ministrantów sprawę niezwykle ważną, bo dotyczącą ich przyszłości. Co to za recepta?
– Przypomina się opisywana przez Jana Pawła II sytuacja, kiedy jego ojciec otworzył przed nim jako małym chłopcem książeczkę do nabożeństwa na Modlitwie do Ducha Świętego, prosząc, by możliwie codziennie ją odmawiał. Jako dobry ojciec wiedział, co jest najlepsze dla dziecka. Wiedział, że człowiek sam z siebie nie jest w stanie podejmował dobrych i mądrych życiowych decyzji. Wiedział, że potrzeba wielkodusznego otwarcia się na natchnienie Ducha Świętego. W tym sensie Jan Paweł II stale przypominał, że Bóg jest najlepszym Ojcem. Kiedy czytam Jana Pawła II, za każdym razem inaczej, jakby na nowo, to postrzegam go jako takiego dobrego, mądrego Tatę, który stoi przede mną i mówi: „Oprzyj się na Bogu!”. Tak jakby dawał do zrozumienia, że w chwili jakiejś niepewności, życiowej próby, decydującą rolę będzie odgrywać moja relacja z Panem Bogiem: Ojcem, Synem, Duchem Świętym.
Dzień Papieski, szczególnie ten poświęcony rodzinom, ściśle łączy się z Różańcem. Modlitwą, którą szczególnie ukochał Jan Paweł II. Może ona stać się narzędziem dla scementowania naszych rodzin?
– Jan Paweł II przypominał, że Różaniec to skarb, który trzeba odkryć. Sam pokazywał, jak bardzo kochał tę modlitwę. To też przykład dla nas, aby w modlitwie różańcowej „oplatać” również swoje tajemnice codziennego życia: tajemnice radosne, tajemnice światła, także te bolesne i chwalebne. Dzięki temu człowiek doznaje otuchy i prawdziwego światła na życie.
A jakie zadanie na tu i teraz w swoich rodzinach mają do wykonania ministranci i lektorzy?
– Życzę ministrantom i lektorom, aby byli takim „światłem” w swoich rodzinach i środowiskach. Niech rodzice, rodzeństwo, ale też i koledzy w szkole, nauczyciele, widzą w nich to niezwykłe światło, którym jest Chrystus. Niech przykładem swojego życia pokazują innym drogę. Niech to będzie też światło, które będzie dawało innym doświadczenie ciepła, życzliwości, szacunku. Taka jest rola światła. Bądźcie światłem dla innych!
Dużo rozmawiamy o rodzinie. A Ksiądz Biskup za co najbardziej jest wdzięczny swoim rodzicom?
– Przede wszystkim dziękuję za to, że jestem ja i za to, że oni po prostu byli: byli nie tylko na początku mojego życia, ale też później, kiedy dorastałem: gdy zaczęła się szkoła, kiedy przychodziły pierwsze decyzje życiowe – sukcesy i porażki – ich dyskretna obecność była dla mnie ogromnym wsparciem. Czułem, że zawsze mogłem na nich liczyć. Niczego nie wymuszali, podpowiadali, zawsze przestrzegali. Do dzisiaj pamiętam przypomnienia, zwłaszcza Mamy: „uważaj na ulicy!, „noś czapkę!”, „czy podziękowałeś?” Ilekroć wychodziliśmy z domu: do szkoły, do kościoła, na pielgrzymkę, do internatu, czy do seminarium – zawsze przypominała o znaku krzyża „na drogę”. To zostało nam do dzisiaj. I za to jestem ogromnie wdzięczny moim Rodzicom.
fot. arch.prywatne bp M.Mendyka