Reportaż LSO
Reportaż LSO
Przy ołtarzu łatwiej!
Autor: Michał Bondyra
Może być spektakularne jak w przypadku świętych: Pawła, Augustyna czy Kamila. Może też być żmudną codzienną pracą, niewidoczną dla nieuważnych obserwatorów. Nawrócenia jako procesu doświadczają każdego dnia bydgoscy lektorzy: Jacek, Karol i Kamil.
Fajerwerki
Pawła, Augustyna i Kamila dzielą epoki. Łączy – nawrócenie. Każde jest inne. Paweł z prześladowcy i zabójcy chrześcijan staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa, Augustyn wyrywa się z sekty i kończy wolny związek, by przyjąć chrzest i święcenia kapłańskie, stając się nawet biskupem. Kamil za to z krnąbrnego żołnierza hulaki, który przegrywa wszystko w kości, staje się pielęgniarzem niosącym pomoc, ale i miłość cierpiącym i chorym. Cała trójka nawraca się spektakularnie. Z fajerwerkami. Pawła przecież oślepia światło z nieba i przywołuje do porządku pytający głos Boga. Też w drodze, tyle że nie do Damaszku, a do Rzymu, nieoczekiwanie nawraca się Kamil. Krnąbrny żołnierz hulaka nagle uświadamia sobie, że marnuje życie, klęka w kurzu i dziękuje Stwórcy. Pół tysiąca kilometrów od stolicy Włoch, w Mediolanie życie zmienia św. Augustyn. Nie poprzez światło, a dzięki św. Ambrożemu, arcybiskupowi, który swoimi kazaniami otwiera jego serce na Chrystusa. Spektakularnie nawracali się ludzie nie tylko kilkaset lat temu. Rzadziej, ale równie efektownie dzieje się to dziś. Ks. Grzegorz Wiciński, duszpasterz służby liturgicznej diecezji bydgoskiej, wspomina starszego kolegę. – Mocno zatracił się w alkoholu. Uzależnił się tak bardzo, że sięgnął dna. To był ksiądz – zaskakuje od samego początku. – Podziwiam jego zmaganie, że chciał wyjść na prostą. Podziwiam, tym bardziej że mu się udało i dziś choć alkoholikiem pozostał, to jest trzeźwy – tłumaczy.
Proces
W nawróceniu nie chodzi o to, jak bardzo efektownie ktoś odmienił swoje życie, co go do tego pchnęło, ale o to, czy jest ono prawdziwe, szczere i co najważniejsze trwałe. To pogląd 20-letniego Karola Buczkowskiego, lektora i ceremoniarza parafii pw. Opatrzności Bożej. Trudno nie przyznać mu racji. O swoim nawróceniu mówi: proces długofalowy. – Nawracam się wciąż, każdego dnia, pokonując swoje słabości, dążąc do doskonałości duchowej – przyznaje. Zgadza się z nim Kamil Smykowski, lektor z parafii św. Jadwigi Królowej: „To jest ciągłe poszukiwanie tej jednej jedynej drogi, która prowadzi nas do najważniejszego celu przy końcu naszego życia, do zbawienia.” Jacek Kordas, adwokacki aplikant, świeżo upieczony ceremoniarz parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, przyznaje, że jak każdy ma momenty zniechęcenia. – Zrozumienie, że Pan Bóg jest w centrum naszego życia pomaga jednak przetrzymać najtrudniejsze nawet momenty i powrócić do silnej i trwałej relacji z Bogiem – uważa 25-latek. Jacek mówi, że punktem zwrotnym dla jego wiary było wstąpienie w ministranckie szeregi. – Gdy miałem 11 lat, szkolna katechetka wyznaczyła mnie do czytania na niedzielnej Mszy. Przypatrywałem się wtedy ministrantom, temu, co robią i tak mnie to zainteresowało, że w następną sobotę na moją prośbę starszy brat, wtedy też ministrant i lektor, zaprowadził mnie na zbiórkę – wspomina. Jacek od pół roku jest ceremoniarzem, a całą 14-letnią już służbę nazywa ciągłym nawracaniem, które jest skuteczne dzięki temu, że jest blisko ołtarza i życia Kościoła.
Biblia
Pewnego dnia postanowił przeczytać całe Pismo Święte. Od początku do końca. Poświęcił na to cztery lata, ale… mu się udało. – Czytanie Biblii bardzo pomaga w ciągłym nawracaniu. Lektura Pisma Świętego umacnia moją wiarę, pogłębia wiedzę o Bogu, ale i o… mnie samym. Tam jest sporo treści, na które patrzę przez pryzmat swojego życia – wyjaśnia Jacek Kordas. Na systematyczną lekturę Pisma Świętego zwraca uwagę też Karol Buczkowski. Dla lektora z bydgoskiej parafii Opatrzności Bożej wsparciem jest też grupa ministrancka: „Służba lektorska to wyzwanie, ale i wsparcie, dzięki któremu wiem, że nie jestem sam, że mogę liczyć na pomoc z góry.” Ks. Grzegorz Wiciński nawracanie porównuje do kropli, która drąży skałę. – Sam długi czas byłem ministrantem i lektorem i myślę, że im dłużej przebywa się z Bożym Słowem, tym łatwiej iść tą dobrą ścieżką, a gdy się z niej zboczy, szybciej i skuteczniej można na nią powrócić – przyznaje bydgoski diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej. Karol zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz: na wychowanie. – Jeśli w domu wartości chrześcijańskie są na pierwszym miejscu, nawracanie jest prostsze. Moi rodzice trwali i wciąż trwają przy Panu Bogu, a ja w tym wzrastałem i gdy dojrzałem, samemu decydując o sobie, miałem do czego wrócić, do czego się odwołać – przyznaje.
Most
Rówieśnicy Kamila, Karola czy Jacka często żyją tak, jak lansują to media: minimum wysiłku – maksimum rozrywki. Ks. Grzegorz jako katecheta obserwuje to na co dzień. – Młodzież w ich wieku używa życia. Imprezy, alkohol, wyrywanie dziewczyn i wieczna zabawa. A oni są inni – mówi z dumą. Jako katecheta w szkole średniej jest świadkiem procesu ciągłego nawracania lektorów, których uczy. – Potrafią stanąć w obronie wartości, często wbrew temu, co mówi i myśli większość – przyznaje. Po chwili ks. Grzegorz zaczyna opowiadać pewną historię. – W poprzedniej parafii wraz z księdzem praktykantem organizowaliśmy turniej na osiedlowym orliku. Przyszliśmy 40 minut wcześniej i czekając na przyjazd lektorów, oglądaliśmy mecz chłopaków z tamtego osiedla. Pamiętam, że oni strasznie przeklinali. Dosłownie wulgaryzm gonił wulgaryzm. A gdy przyjechali lektorzy i zaczęli grać, mimo ostrej, czasem nawet brutalnej walki nie padło nawet jedno przekleństwo. To był dla mnie dowód na to, że formacja przy ołtarzu zaczęła przekuwać się na ich codzienność. To był dla mnie namacalny dowód ciągłego nawracania się – tłumaczy. No dobrze, ale czy służących przy ołtarzu lektorów, ceremoniarzy nie korci, by poimprezować, poużywać życia? – Jasne, że potrzebujemy rozrywki, ale to nie może być nasz sposób na życie. Ważniejsze są dla mnie rzeczy fundamentalne. To one dobrze ukierunkowują życie, nadają mu sens – przyznaje Jacek. – Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba znać umiar, by potem nie mieć moralnego kaca – wtóruje mu Karol. A gdy mimo to się potkną? Ks. Grzegorz wspomina o doskonałym narzędziu, dzięki któremu wszystko da się naprawić: „To spowiedź, czyli taki solidny most do nawrócenia”. – Po niej robię kolejny krok, by znów przykleić się do Boga. Spowiadasz się i czyścisz duszę. I o to tak naprawdę chodzi! – wtóruje mu Karol.
Michał Bondyra
bondyra@ministranci.pl