Gorący temat
Gorący temat
Powrót do przeszłości
Autor: Michał Bondyra
W głębokiej komunie połączył ich ołtarz. Choć ich losy potoczyły się różnie, wciąż się spotykają, wspominając Częstochowę, pana Wacka i związaną z ministranturą młodość. Ministranci seniorzy z Trzcianki kontakt podtrzymują od 30 lat.
Trzeba zrobić zjazd
Przygotowania pełną parą ruszyły kilka miesięcy przed premierowym spotkaniem. Pierwszy zjazd po latach miał przypaść na 35-lecie poświęcenia sztandaru. – Na zorganizowanie spotkania ministrantów z lat służby 1945–1965 wpadliśmy z Edwinem dużo wcześniej. To był rok 1976 lub 1977; w czasie jednej z rozmów kolega mówi do mnie: „Stary, trzeba zrobić zjazd” – mówi Stanisław Juckiewicz, jeden z dwóch obok Edwina Klesy pomysłodawców cyklicznych spotkań ministrantów służących w latach 1945–1965 w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance. Dużo później usiedli przy czarno-białych fotografiach. Zaczęli odtwarzać imiona i nazwiska kolegów ze wspólnej służby przy ołtarzu. – To była mrówcza praca. Fotografie były często niewyraźne, malutkie. Trzeba było je powiększać. Pod nimi rysowaliśmy kółka i w nich wypisywaliśmy nazwiska, które zapamiętaliśmy – wspomina służący przy ołtarzu w Trzciance do 1965 r. pan Stanisław. – Jak zidentyfikowaliśmy jednego czy drugiego, od innych kolegów ściągaliśmy obecne adresy. Pocztą pantoflową, bo choć ksiądz na ambonie ogłosił, by rodzice, rodzeństwo czy znajomi zgłaszali się do nas z obecnymi danymi szukanych kolegów, pożytku z tego dużego nie było – dodaje. Pan Edwin pokazuje mi ministrancką kronikę. Na pierwszej stronie zdjęcie z procesji. W kółkach cyfry od 1 do 9. Brakuje trzech nazwisk. Takich zdjęć z lat 1945–1965 w kronice jest 92. – Udało nam się zidentyfikować 218 ministrantów, w tym 9 z nich zostało kapłanami – mówi. Na spotkanie w budynku katechetycznym obok kościoła 12 listopada 1983 r. dotarło 118 z tego grona. Byłoby ich więcej, ale stan wojenny praktycznie uniemożliwił przybycie tym, którzy mieli eksponowane stanowiska lub służyli w wojsku, milicji lub innych peerelowskich służbach. Ci w żaden sposób nie mogli się przyznać się do związków z Kościołem, z tego powodu mogli bowiem mieć duże nieprzyjemności ze stratą pracy włącznie...
więcej w majowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"
MichaŁ Bondyra
fot. J. Tomaszewski/KnC
