Gorący temat
Gorący temat
Typ w koloratce o zrymowanej gadce
Autor: Michał Bondyra
Przez lata młody, zdolny, z zajawką Mane z wrocławskiego osiedla na Biskupinie. Od sześciu lat ks. Kuba, ewangelizujący poprzez hip-hop. O Bogu potrafi „przykozaczyć” jak nikt. Jak nikt łączy ze sobą skrajne pasje: powołanie i rap.
Coś nie halo
Do kościoła chodził od zawsze. Razem z Michałem. – Z kumpli nie chodził prawie nikt. A na nas starsze panie patrzyły krzywo: wiesz, szerokie portki i krótka fryzura w kościele to nie była norma – śmieje się ks. Kuba. Wiara to zasługa ich babci i mamy. Kuba starał się odnaleźć w niej to, czego nie miał w życiu – ojca. – Mama wychowywała nas sama, bo tata zginął w wypadku, dlatego lubiłem porozmawiać z tym Ojcem na górze. Tak jak mój brat, który często chodził na grób taty i tam się modlił – przyznaje szczerze, a zaraz potem dodaje: – Bo jak w życiu nie jest fajnie i łatwo, szukasz czegoś więcej – sensu. Braciom zdarzało się opuszczać niedzielną Mszę. – To było takie rozdwojenie jaźni. Chodziliśmy do kościoła, modliliśmy się, a jednocześnie imprezowaliśmy często do rana, jak nasi kumple. Przez te imprezy Bóg odchodził na bok. A my niczym nie różniliśmy się od tych, z którymi się bawiliśmy – diagnozuje wprost dziś nie Mane, a ksiądz Kuba. Jak sam przyznaje, spektakularnego nawrócenia nie przeżył. Po maturze dostał się na stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Wrocławskim, bo musiał gdzieś się zahaczyć. – Kompletnie mnie to nie interesowało. Znalazłem w internecie informację o studiach teologicznych i pomyślałem że pójdę – wspomina. Na początku dla fajnych dziewczyn. Z czasem zaczął się wgłębiać w relacje z Bogiem. – Poszedłem do spowiedzi i zacząłem codziennie chodzić na Msze. Nawet brat stwierdził, że ze mną jest coś nie halo – śmieje się dziś.
Złota rybka
Księdzem został właściwie dzięki bratu. – W 2002 r. Michał miał ciężki wypadek, jak zjeżdżał na jabłuszku. Był siedem tygodni w śpiączce, a ja obiecałem Bogu, że jeśli przeżyje, zostanę księdzem – tłumaczy dziś. Michał zmarł, ale Kuba i tak złożył podanie do seminarium. – Uświadomiłem sobie, że Bóg to nie złota rybka, a życie jest krótkie, więc trzeba się spieszyć z tym, co się planuje – mówi. Ludzie myśleli że seminarium to rodzaj… depresji po stracie Michała. – Było wręcz odwrotnie, myślałem, że lepiej robić coś, co przyniesie ci szczęście, bo później znajdujesz w życiu sens – wyjaśnia. Przyjęli go. Pochwalił się tylko jednej koleżance. Jej brat powiedział wszystkim kolegom: „Pytali, czy to prawda, i choć byli zaskoczeni, wiedzieli, że jestem trochę inny niż oni, że chodzę do kościoła, że się modlę”. Ostatni koncert zagrali wspólnie w Brzegu Opolskim na tydzień przed przekroczeniem przez Kubę seminaryjnego progu. – Tam było niezłe zamieszanie, z którego Pan Bóg mnie wyratował – ucina tajemniczo...
więcej w grudniowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"
Michał Bondyra
Konkurs:
Podaj, z jakiego utworu na płycie ks. Jakuba Bartczaka „Powołanie” pochodzi rym użyty w tytule reportażu. Dla pięciu szczęśliwców, którzy prawidłowo odpowiedzą na nasze pytanie, w nagrodę płyta ks. Kuby. Odpowiedzi ślijcie na knc@swietywojciech.pl albo pod adresem „KnC”, ul. Chartowo 5, 61-245 Poznań. Spieszcie się! Czekamy tylko do 20 grudnia!
fot. A. Kurasińska/KnC
