Sport
Sport
Z Dakaru się nie wyleczę, dopóki go nie wygram!
Autor: Michał Bondyra
Awaria wspomagania układu hamulcowego przed rokiem pozbawiła go co najmniej podium, a może i zwycięstwa w całym Dakarze. Do ósmej próby zmierzenia się z najtrudniejszym rajdem świata przystępuje w roli faworyta. Dla niego Dakar to choroba, którą wyleczyć może tylko finalne zwycięstwo. Ale i to nie jest pewne. O trudach Dakaru, widmie śmierci, ale i tęsknocie za rodziną mówi Krzysztof Hołowczyc.
Z Krzysztofem Hołowczycem rozmawia: Michał Bondyra
Za co Pan kocha, a za co nienawidzi Dakar?
– Kocham Dakar za jego niepowtarzalny charakter i wyjątkowy stopień trudności. Za to, że pozwala wciąż wspinać się na wyżyny kunsztu kierowcy, nie pozostawiając złudzeń, obnażając wszystkie słabości i braki w warsztacie rajdowym. Pozwala rywalizować kierowcom w skrajnie trudnych warunkach, ślepo rozdając karty wśród zespołów. Czasem dopisuje szczęście, a czasem towarzyszy jego brak. To rewiduje, kto jest twardym zawodnikiem i będzie się bił aż do końca, a kto przedwcześnie odpadnie z gry. W tym pięknie jest też element, którego nienawidzę. To od zawsze towarzyszące Dakarowi widmo śmierci, która niestety w każdej edycji rajdu zbiera swoje żniwo.
A ta „nieuleczalna choroba”, jak sam Pan określa rajd, w czym się przejawia?
– Paradoksalnie, im dłużej bierzesz udział w tej rozgrywce, tym bardziej jest wciągająca. Już kilka razy miałem duże szanse wskoczenia na podium Dakaru, jednak los za każdym razem wystawiał mnie na próbę, ciskając kłody pod nogi. Z jednej strony czułem rozgoryczenie i złość, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze nie nadszedł mój dzień triumfu, a z drugiej strony wiedziałem, że mój cel, jakim jest zwycięstwo, jest coraz bliżej. To stanowi dla mnie najsilniejszą motywację do tego, żeby po raz kolejny stanąć na starcie i dać z siebie jeszcze więcej. Wiem, że z Dakaru się nie wyleczę, dopóki nie stanę na podium.
Wśród faworytów 35. Dakaru wymienia się także Pana. Jedzie Pan na najlepszym z możliwych aut (Mini), jednym z najlepszych zespołów fabrycznych (Monster X-raid Team odniósł podwójne zwycięstwo w ostatniej edycji rajdu) – to olbrzymie atuty. Są jednak i niewiadome, jak nowy pilot – Portugalczyk Filipe Palmeiro… więcej w styczniowym numerze "KnC - Króluj nam Chryste"
fot. www.holek.pl