Muza
Muza
Szczodrobliwie i hojnie
Autor: Michał Buczkowski
O świebodności Boga żywego pisał przed wiekami poeta, Władysław z Gielniowa. Słowo brzmi archaicznie, nie od razu można się domyślić, że o wspaniałomyślność, szczodrobliwość chodzi. Jednak Pospolite Ruszenie i album Świebodność nie brzmią archaicznie.
Będzie nietypowo – to jedna z niewielu grup tego typu. Można powiedzieć, że jedyna. Pospolite Ruszenie łączy dawne pieśni z rockiem. Czytelnicy „KnC” znają już taki pomysł dzięki zespołowi Amaryllis. Ale to jednak dwie zupełnie różne propozycje.
Na płycie Świebodność nie usłyszymy mrocznej melancholii charakterystycznej dla Amaryllis. Pospolite Ruszenie proponuje utwory zagrane bardzo żwawo. Można powiedzieć, że pospolitą reakcją na nie będzie ruszenie się z miejsc i klimat zabawy.
Co ciekawe, nawet wielkopostna pieśń Jezusa Judasz sprzedał nie brzmi tutaj smętnie. Wszystko dzięki pobudzającym brzmieniom instrumentów dawnych, mocnym uderzeniom gitary i pieśniarzowi.
Wokalista zespołu, Jan Trębacz (znany też z Illuminandi) przedstawia trzy swoje oblicza. Większość materiału śpiewa na „czystym kanale”. Jego poważny, majestatyczny głos sprawdziłby się nawet w autentycznym zespole muzyki dawnej. Miejscami usłyszmy też prawdziwie metalową chrypę, zwaną growlem. Do tego fragmenty recytowane głębokim głosem urozmaicają długie, staropolskie teksty.
Można sobie zadać pytanie: na ile wolno łączyć muzykę sprzed wieków z dzisiejszą estetyką... Myślę, że odpowiedź powinna zależeć od efektu, jaki uda się uzyskać. Jeśli wszystko brzmi ze sobą spójnie, trudno mieć chyba za złe, że ktoś inspiruje się dokonaniami średniowiecza. Warto sprawdzić samemu, czy trudne zadanie, jakie postawili przed sobą muzycy, udało im się wykonać. Sprawdzić warto, tym bardziej że... Świebodność, czyli łaskawe obdarowywanie, przejawia się nie tylko w tytule albumu – zespół rzeczywiście okazał hojność i za płytę nie każe sobie płacić – można ją pobrać za darmo z internetu. Miejmy nadzieję, że ten gest przysporzy fanów Pospolitemu Ruszeniu i staropolskim utworom.
Michał Buczkowski
fot. Archiwum