Gorący temat
Gorący temat
Sprostać wyzwaniu
Autor: Michał Bondyra
NASZ PATRONAT:Muszę zostać świętym. Świętym największym – tak cytując słowa o. Maksymiliana Kolbe, o. Stanisław Piętka – następca świętego w Niepokalanowie, zachęcał tych, którzy do grodu Maryi przybyli na IV Ogólnopolskiej Pielgrzymki Ministrantów i Lektorów.
Od razu zaznaczyć trzeba, że frekwencja była sporym rozczarowaniem. Czerwcowa sobota, koniec szkoły, słoneczna pogoda i wręcz doskonała lokalizacja – te atuty zdołały przekonać ledwie 2 tys. osób. Dopisały tradycyjnie już diecezje poznańska (364 uczestników), toruńska (250), legnicka (176). Na wysokości zadania stanęły też Łomża (174 osoby), Łódź (148), Świdnica (143) czy Kalisz (132). Zawiedli szczególnie ci, którzy mieli najbliżej: 29 – to nie liczba ministrantów z Solcy Wielkiej (bo tych było 30) a suma ministrantów i lektorów z archidiecezji warszawskiej i warszawsko praskiej. Może to do nich powinna trafić anegdota-refleksja zawsze obecnego na pielgrzymkach szefa Komisji KEP ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, bpa Stefana Cichego: „W 1973 r. pierwszy raz pojechałem do słynącego z objawień maryjnych Lourdes. Wtedy byłem tam z blisko 600 osobową grupą z Polski. Drugi raz byłem tam po 30 latach tylko z moim kierowcą i jego żoną. Gdy po mszy na pytanie biskupa z Lourdes ilu przywiozłem pielgrzymów, odpowiedziałem że tylko 2, on powiedział: mało, trzeba jeszcze raz tu przyjechać”.
Razem nie dla gwiazd
A parafrazując historię bpa Cichego do Niepokalanowa przyjechać było ze wszech miar warto. Dla niektórych, jak choćby ks. Piotra Podolaka, który z grupą 30 ministrantów przyjechał z Olsztyna, była to podróż sentymentalna i bardzo osobista. – Jako dziecko bywałem tu co roku, bo w zakonie był mój wujek, którego zresztą przyjmował sam o. Maksymilian. To modlitwie wujka zawdzięczam moje powołanie. Dziś chcę choć odrobinę zaczerpnąć z tego ducha świętości, który jest tu cały czas – mówił. Inni mieli jasno sprecyzowane oczekiwania. – Moi chłopcy wiedzą po co tu są, bo to ludzie jednego ducha. Nie spodziewają się tutaj gwiazd, a przede wszystkim modlitwy i spotkania razem w ministranckim gronie – wyjaśniał obrazowo ks. Rafał Bochen, duszpasterz służby liturgicznej diecezji toruńskiej. Grzegorz Taczyński choć na pielgrzymce ogólnopolskiej był pierwszy raz na pytanie o swoje oczekiwania duchowe, odpowiedział refleksyjną zagadką: „Może ta pielgrzymka coś mi powie”. Myślący podobnie do niego nie powinni w żaden sposób czuć się zawiedzeni. Zanim nastąpiła bowiem kulminacja spotkania – Msza święta – zebranych w komżach i albach z dobrym skutkiem próbował rozruszać zespół muzyczny z parafii Andrzeja Boboli z Łodzi Nowosolnej. Zaczęli klasycznie od Króluj nam Chryste. – Schola na pielgrzymce ministrantów jest pierwszy raz, choć są osoby, które śpiewały wraz ze mną podczas spotkania ministrantów i lektorów w Licheniu. Przyjechaliśmy tu bo popieramy ideę pielgrzymek, sam zresztą przez 18 lat byłem ministrantem i prezesem, do dziś zresztą, jak pozwala na to czas, służę – mówił szef zespołu, Marcin Madziała, który podobnie jak wszyscy przybyli, był pod wrażeniem otwartości i serdeczności oo. Franciszkanów. – Gospodarze Niepokalanowa chętnie służyli nam pomocą nie tylko w kwestiach technicznych, ale i tych duchowych. Zachęcali nas, by jak tylko będziemy w okolicy koniecznie do Niepokalanowa zajrzeć – podkreślał życzliwość zakonników Madziała.
Napisać, czytać i naśladować
Msza święta rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Jego sprawcą był o. Stanisław Piętka, gwardian Niepokalanowa, 17 z kolei „zarządca” grodu Maryi. Przypominając dokonania św. O. Maksymiliana oraz okoliczności jego męczeńskiej śmierci w głodowym bunkrze w Auschwitz 70 lat temu mówił: „On (Maksymilian) jako młody człowiek złożył takie postanowienie: „muszę zostać świętym”. Potem dopisał: „muszę zostać świętym jak największym”, a z boku: „czytać przynajmniej raz w miesiącu”. Czy czytał? Pytanie retoryczne. Życzę żeby po tym krótkim pobycie w Niepokalanowie może i u was zrodziło się takie postanowienie: muszę zostać świętym; świętym największym. Czytajcie to potem raz w miesiącu, jak nie wystarczy to co dwa tygodnie. Za mało? Co tydzień, albo codziennie. Bo każdy z nas jest również zaproszony do nieba”. Rozważania o świętości kontynuował też podczas kazania bp Adam Bałabuch – delegat KEP ds. Duszpasterstwa Ministrantów. Bp Adam mówił o poszukiwaniu wzorców. – Młody człowiek przygląda się różnym ludziom zwłaszcza tym, których preferują media. Wielu stara się ich naśladować. (…). Na pewno dla nas ludzi wierzących, tych którzy są blisko przy ołtarzu pierwszym wzorcem do naśladowania będzie sam Jezus Chrystus – przekonywał. Na pytanie jak to robić, mówił, że mamy zachowywać Jego przykazania, Jego naukę, ale „przede wszystkim Pan Jezus mówi nam abyśmy trwali w jego miłości”. – Wystarczy kiedy popatrzymy na krzyż, to od razu się zorientujemy, że jest to miłość gotowa do ofiary, poświęceń, zapomnienia o sobie, jest to miłość, która sprawiła, że Zbawiciel oddał życie za swoich przyjaciół. A za takich nas uważa – opisywał tą miłość podczas homilii.
„Tak” na miarę Maksymiliana i Maryi
Biskup Bałabuch podkreślił też heroizm o. Maksymiliana oraz jego przywiązanie do Maryi. – To dla nas wielkie wzory, w które trzeba się wpatrywać i uczyć się od nich świętego życia, przepełnionego miłością i ofiarą – tłumaczył biskup. – Może dziś Jezus nie wymaga od nas żebyśmy dali świadectwo aż do oddania krwi, aż do oddania życia, ale wymaga od nas świadectwa tego co wydaje się banalne, codzienne, ale jakże potrzebne, byśmy uszlachetniali swoje otoczenie – mówił, tłumacząc dalej by każdy ministrant i lektor był znakiem dla swoich rówieśników; nie przeklinał, nie sięgał po używki i zachowywał czystość serca. – Pokażcie, że można inaczej. Miejcie odwagę dawać czytelne świadectwo Chrystusa wśród rówieśników. Bądźcie dla nich takim znakiem zapytania: dlaczego mój kolega tak dobrze żyje, jest taki szlachetny, gotowy do pomocy, potrafi tak służyć innym? I niech odkryją, że to wszystko dzięki temu, że jest ministrantem, lektorem bo tego uczy się przy ołtarzu od Chrystusa – wyjaśniał. Na koniec zachęcił, by gdy któryś z obecnych usłyszy głos Chrystusa powołujący go do kapłaństwa, nie bał się i podjął wezwanie. Wezwanie na miarę Niepokalanej i jej szaleńca – św. Maksymiliana Kolbe.
Michał Bondyra
fot. ks. D. Madejczyk


