Muza
Muza
Nadwiślańskie reggae
Autor: Michał Buczkowski
Z tyłu okładki widoczne są logo licznych patronów płyty, szczególną uwagę przyciąga jeden – patronat Honorowego Konsulatu Jamajki w Polsce. Reprezentujący Jamajkę urząd docenił reggae w wykonaniu zespołu Regau! Warto zaznaczyć, że „Nareszcie” jest debiutancką propozycją kapeli, więc uznanie, jakie już teraz zdobyli, liczy się podwójnie.
Myślę, że konsulat dostrzegł przede wszystkim to, iż Regau wykonuje muzykę bliską początkom gatunku, grają oszczędnie, dużo „przestrzeni” jest między dźwiękami wydobywanymi z instrumentów mazowieckiego bandu. Co ciekawe, skład zespołu jest liczny – znajdziemy i dęciaki, które zwykle bardzo się wybijają, tu jednak nikt nikogo nie zagłusza, dźwięk jest wyjątkowo selektywny, muzycy nie wchodzą sobie w paradę.
To jedna z największych zalet płyty – brak formalnych popisów, każdy zna swoje miejsce i gra najlepiej, jak potrafi, ale bez dodawania sobie sztucznego blasku zbędnymi solówkami. Po prostu – włączamy kompakt, a z głośników sączy się rootsowe granie, jamajskie, ale... czuć też polską nutę – nadwiślańską. Jak zabawnie określa to zjawisko lider zespołu Mikołaj Grudziński: „słowiańskie rastamany w kurtkach ocieplanych”.
Zapewne Honorowy Konsulat Jamajki docenił jeszcze jedną cechę tej twórczości: tak jak Bob Marley i jego liczni następcy, zespół śpiewa o sprawach ducha. Reggae bez duchowego przesłania przestaje być reggae. Niestety, poza kilkoma momentami teksty nie są mocną stroną albumu, szczególnie zaangażowana piosenka „Afryka” wydaje się banalna. Warto więc skupić się na bujającym rytmie, podbitym pulsującym basem – oprócz korzennych brzmień usłyszymy szybkie ska i dwa kawałki w wersji dub.
Nie można powiedzieć, by był to krążek rzucający na kolana, jednak nie można też odmówić grającym razem od 2003 r. chłopakom wypracowania swojego stylu, opartego na najlepszych wzorcach. A że mamy wakacje i ciepły letni czas nastraja do słuchania muzyki rasta – nowa, świeża propozycja z polskiego poletka powinna wzbudzić zainteresowanie.
Michał Buczkowski
fot. okładka płyty