Zamiast zajączka

Mam nadzieję, że nikomu z Was święta Zmartwychwstania Pańskiego nie kojarzą się już od dawna jedynie z wielkanocnym zajączkiem, podrzucającym dzieciom słodkie upominki. W końcu bycie ministrantem zobowiązuje! Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby po powrocie z radosnej procesji rezurekcyjnej, kończącej postny czas, przegryźć sobie pyszną czekoladkę. Ale wiarę w to, że podrzucił ją jakiś tajemniczy zajączek, pozostawcie młodszemu rodzeństwu.

Wspólnie możecie jednak wybrać się do kina na najnowszy film twórców „Epoki lodowcowej”. Jego akcja rozgrywa się właśnie przed Wielkanocą, choć, jak to w hollywoodzkich komediach bywa, nie koncentruje się na Tym, dzięki któremu tę jedyną noc nazywamy Wielką, a na owym zajączku. Biedny długouchy został potrącony przez samochód i nie może wypełnić swoich świątecznych obowiązków. Zastąpić go więc musi sprawca wypadku. Będzie to niewątpliwie nowe i ciekawe doświadczenie dla nich obu. A mimo, że cała sytuacja staje się komiczna, to nie ma żartów, ani też chwili do stracenia. Przecież dzieci czekają na upominki!

Warto dodać, że na ekranie zobaczymy połączenie filmu aktorskiego z animacją. Ten mix z powodzeniem zastosował już zresztą jego reżyser Tim Hill przy „Alvinie i wiewiórkach”.