Muza
Muza
Drugi raz do tej samej rzeki
Autor: Michał Buczkowski
Nie lubię płyt z przeróbkami przebojów. A najbardziej nie lubię, gdy są w stylu reggae, bo wywracają wtedy do góry nogami całą rytmikę i melodykę oryginałów. „Rzeka dzieciństwa” Maleo Reggae Rockers przekonała mnie jednak do swych wersji już od pierwszych dźwięków.
Rzeka dzieciństwa, kraina wspomnień. Nie trzeba być staruszkiem, by do niej wracać. By zanurzać się w obrazach zabaw przywoływanych z pamięci. Sam niezwykle lubię przypominać sobie wieczorne listopadowe łuny nad cmentarzami. I znicze bez pokrywek, każdy z inaczej zabarwioną parafiną. Zanurzając patyk po kolei w kilku takich lampionach, otrzymywało się kolorowy „lizak”.
Do wspomnień należą także dźwięki. Dariusz Malejonek zaprasza nas, byśmy poznali piosenki, których miał okazję słuchać w młodości. To świat wielkich mistrzów polskiego rocka: Tadeusza Nalepy, Czesława Niemena, Lecha Janerki. Ich utwory to kamienie milowe naszego rynku fonograficznego. Wiadomo jednak, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Malejonek nie mógł wykonać tych kawałków tak, jak przed laty czynili to wspomniani artyści.
I całość jest współczesna. Nośna dzięki pulsowi, którego nadały brzmieniu aranżacje. Inna dzięki współpracy raperów. Pomysły nie są jednak przekombinowane. Bez problemu rozpoznamy (i zanucimy) np. melodię „Korowodu” Marka Grechuty. Krążek przypomina świetną piosenkę Czerwonych gitar „Płoną góry, płoną lasy” – trudno uwierzyć, iż nie jest to piosenka z Jamajki.
Chyba jedynym numerem na płycie, który mnie od razu do siebie nie przekonał jest przeróbka „Strzeż się tych miejsc” zespołu Klaus Mitffoch. Ten smętny utwór wymagał bardziej „płaskiego”, pozbawionego ekspresji śpiewu. Ale innym „smętom” Maleo podołał doskonale, dodając życia i tanecznego przytupu choćby do słynnego „Zegarmistrza światła”.
Wszystko zagrano, co zdarza się bardzo rzadko w przypadku płyt studyjnych, „na żywo”. Muzycy za pomocą instrumentów zabrali nas w podróż przez świat, który ukształtował ich muzyczną wrażliwość, nad „rzekę czystą dawnych dni”.
Michał Buczkowski
fot. okładka płyty