Muza
Muza
Grunwald 1410 po Kowalsku
Autor: Michał Buczkowski
Zimowe wieczory służyły za czas opowieści. Pracy było mniej, słońce i tak zachodziło szybciej, więc długie przesiadywanie w domu można było poświęcić na słuchanie. Ludzie zbierali się i przekazywali historię. W co bogatszych domach zasiadano, by opowiadał – przy wtórze instrumentów – zawodowy narrator.
Pewnie zimą dziadek opowiadał Janowi Długoszowi o grunwaldzkiej bitwie, której sześćsetną rocznicę obchodziliśmy w ubiegłym roku. Z okazji jubileuszu powstało dużo okolicznościowych produktów z dziedziny popkultury. Jedną z najciekawszych jest książka Szczepana Twardocha „Wieczny Grunwald”, powieść pisana z perspektywy wieczności przez kogoś, kto uważa się za Ślązaka – ani Polaka, ani Niemca. Ale miało być o płytach. Czasy się zmieniły, jednak człowieka, który fascynująco zajmie nas opowieściami o Grunwaldzie (na żywo!) ciągle można znaleźć. A nawet łatwiej jest o tyle, że można bez problemu dostać nagrania tych fascynujących ballad. Mowa o Jacku Kowalskim, który tematem grunwaldzkim zajmował się od lat, a teraz wydał płytę. Sam artysta określa się mianem Sarmaty, więc klimat staropolski nie jest mu obcy. Wspaniale śpiewa pieśni dawne, ale album Grunwald 1410 po Kowalsku składa się głównie z autorskich kompozycji Jacka...czyli mnóstwa humoru i finezji w utworach i nienudnych, krótkich wykładów (również z humorem) pomiędzy. A to zaserwuje zestaw stereotypów - „tam budownictwo trwałe, tutaj ściana krzywa, bo u nas w poniedziałek pion ukośny bywa”, a to znów dowiemy się o zalotach rycerza, który „przechodzi na czarny pijar”, gdy przechwałki nie skutkują. Warto zwrócić uwagę, że znajdziemy też Pieśń o bitwie pod Grunwaldem, uznawaną w XVIII wieku za oryginalną pieśń jagiellońską. To jeden z niewielu przykładów polskich chanson de geste. Będzie też nam dane wysłuchać Wiersza o chlebowym stole Przecława Słoty, czyli savoir-vivre'u napisanego tuż przed słynną batalią z krzyżakami. Jacek Kowalski uczy i bawi. Śmieje się, opowiadając dzieje dawnych, poważnych spraw. I do śmiechu zachęca.
Michał Buczkowski
fot. okładka płyty