Bez komży

KnC 12/2010

Moje hobby

Moje hobby

Karate – element większej układanki

Autor: Michał Bondyra
Sposób na walkę z brzuszkiem, odreagowanie stresów i naukę samoobrony – tak Piotr Korzeniowski, ministrant parafii św. Jakuba Apostoła w Głuszynie mówi o powodach dla których uprawia… karate.

Siedemnasto letni Piotr jest niepozorny. Okulary każą w nim nawet upatrywać intelektualistę. W pewnym sensie słusznie. Uwielbia bowiem historię. – Przeszedłem właśnie do drugiego etapu olimpiady historycznej. Moja ostatnia praca to „Wysiedlenia w XX wieku. Zbrodnia czy konieczność” – mówi. Brzmi poważnie. Podobnie jak szachy i brydż, w które namiętnie grywa. – Szachowego bakcyla zaszczepił mi tata. Gramy dla przyjemności. Do brydża namówił mnie mój matematyk pan Sławomir Piechocki – wyjaśnia. Tę ostatnią dyscyplinę ćwiczy na kółku brydżowym co piątek przez półtorej godziny. – Grywam także z ciocią Heleną, która wraz z przyjaciółmi założyła klub brydżowy w Nałęczowie. Gdy przyjeżdża też mnie szkoli – dodaje uczeń XIV LO w Poznaniu. Wszystkie te pasje ćwiczą jego intelekt. – Uczą też przewidywania ruchów. W życiu przydaje się to, gdy zrobi się coś złego. Nie zawsze jednak te prognozy się sprawdzają – przyznaje ze śmiechem.

 
Nie dla pucharów i medali
Wszystkie te pasje są tak naprawdę w cieniu jednej – karate. Piotr choć zdaje kolejne ciężkie i pochłaniające dużo czasu kolejne egzaminy, kolekcjonując przez to następne pasy (ma w tej chwili drugi niebieski – do czarnego brakuje mu jeszcze trzech brązowych), to nie ćwiczy dla pucharów i medali. – Karate uczy mnie przełamywania nieśmiałości, dodaje pewności siebie i odwagi. Daje też wiele przyjemności. Poza tym pozwala odreagować stres, co później przekłada się na lepszą służbę przy ołtarzu – tłumaczy. Po blisko sześciu latach treningu w klubie Karate WKF pod czujnym okiem Arkadiusza Borowicza nie miałby problemów by stanąć w czyjejś obronie. Kilka lat temu właściwie to zrobił. Broniąc siebie i młodszego brata Michała, jak się okazało przed głupim żartem kolegów. – To było w podstawówce. Wracaliśmy z jakichś dodatkowych zajęć. Był środek zimy. Na dworze było już ciemno, gdy nagle z krzaków wyskoczyli koledzy. Nie wiedząc kto to, jednego z nich uderzyłem w nos. Nic wielkiego się nie stało, choć nos przez jakiś czas miał opuchnięty – wspomina. Od tego czasu koledzy podchodzą do niego z większym respektem.
 
Człowiek kompletny?
Trochę wcześniej poradził też sobie z… nadwagą. – Rodzice zapisali mnie na kursy karate z myślą o tym, że zgubię brzuszek – wspomina początki i zaskakujący powód rozpoczęcia treningów. Zgubić zbędne kilogramy naprawdę można nie tylko podczas regularnych blisko dwugodzinnych ćwiczeń odbywających się dwa razy w tygodniu. – Dwa razy w roku wyjeżdżamy na obozy, na których przez dwa tygodnie ćwiczymy technikę, elementy walki i kondycję – mówi. To tam zbędny tłuszcz spala się najszybciej.
Piotr jeszcze nie wie co będzie robił w życiu. Wie jedno – chce być człowiekiem kompletnym. Czy zatem mogą dziwić jego pasje? Nie: dzięki brydżowi i szachom dba o intelekt, karate wyrabia sprawność fizyczną… a ministrantura – ćwiczy ducha.
 
Michał Bondyra

 

fot. arch. P. Korzeniowskiego

Komentarze

Zostaw wiadomość
Wpisz kod bezpieczeństwa
 Security code

Komentarze - facebook

Facebook - ministranci.pl

Inne bez komży

KnC 12/2024, Michał Bondyra
KnC 12/2024, ks. Patryk Nachaczewski
KnC 11/2024, Michał Bondyra

Z komżą

KnC 12/2024, Redakcja "KnC"
KnC 12/2024, ks. Dawid Wojdowski
KnC 12/2024, ks. Jakub Dębiec
KnC 12/2024, ks. Kamil Falkowski
Zajrzyj do księgarni
W obronie wiary. C. S. Lewisa argumenty na rzecz chrześcijaństwa
Richard R. Purtill
KSIĄŻKA
32,00 zł 12,00 zł
Katolicy powróćcie do domu. Niezwykły Boży plan na twoje życie Best
seller
Tom Peterson
KSIĄŻKA
20,00 zł 9,00 zł
Święty Jan Bosco
Eliza Piotrowska
KSIĄŻKA
20,00 zł 17,00 zł

Ciekawe wydarzenia

 
Newsletter
Zapisz się i otrzymuj zawsze bieżące informacje.
Social media